azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kojot x oxon - pegi 18 lyrics

Loading...

pegi 18 lyrics
ty pewnie nie znasz mnie
bądź teraz gotów, otwieram pokój, chcę zmieniać lok+m
karmiłem bestię i wyjdzie wreszcie chimera z bloku
afera w toku, rymy zagęszczam, jestem w amoku
chcesz to policzyć, a masz deficyt tych teraflopów
to my technicy czyli cyrkowcy, powiedział sokół
że przeminiemy, my eminemy z podziemia mroku
mam se dać spokój, zaprzestać lotu, lecz zbieram focus
by zrobić fuzję, rozjebać w chuj jak vegeta z goku!
scena w szoku, a ten kto czekał, to nie dowierza
to musiało powstać jak mroczny rycerz, do czego zmierzasz?
nie ma co czеkać, w ciemności zwlekam się z mego lеża
i was ostrzegam + ten track wyświetla znak nietoperza!
twoi idole, zamknięta kasta jak scena+senat
na bekstejdżach nam siema siema, a jest bariera
na twarzach maski, tu każdy chronić tak chce twarz teraz
więc traktują nas jak wirus i udają że nie nas nie ma
to śmieszna era parodie same jak austin powers
choć nie jestem księdzem to dasz mi wiarę na tacy z darem
biłem głową w mur długo bardzo, choć straszny talent
podnoszę linię na wyższy poziom, to barsy tower!
lat tych parę zbierałem moc jak młodzi sayian
tu gdzie inni mają mają słaby przelot jak kobe bryant
wbijam się w powietrze na max + skok jak w nowych najach
mów mi tony stark, idziesz na złom jak obediah!
długopis nieskończoności, wersy płodzę ot tak
zaraz ręka mi pierdolnie, tłumię moce od lat
a ta ręka ci pierdolnie, kiedy powiedzą snap!
to za mądre, to za mocne jestem profesor hulk!
jesteś w mojej sieci ziomuś, ja to giga kątnik
ma cię na oku zbrojny kolczak, lepiej znikaj z łąki
zniszczę cię jak czarna wdowa, porozkminiaj wątki
nie wrócisz do domu gdy napotkasz trzy pająki!
ktoś na mieście powie mi “z ziomkiem spoko pizgacie
jaki bedzie z tego kwit? pewnie sporo!” + inaczej
kojot dzwoni: ziomek dziś, co robisz w chacie?
chuj, zajebię sobie hita jak polo g macie!
kradnę wam uwagę, robię to wybitnie jak lupin!
sk!lle mam magiczne, giniesz! jestem wilkiem jak lupin!
podpalam ci łepetynę, gaszę litrem sambucci
odpalam ich tracki tylko jak źle kliknę jak kukiz!
łaków zjadam i zamawiam ich na glovo, blok obok
idę sikać ty potrzymaj drzwi jak hodor (ho+hodor!)
jesteś cofnięty w rozwoju, to nie prowo, no słowo
gdy cię zjadam to odbija mi się wodą płodową!
on jest chorą osobą, rzadko łak stąd umyka
też mam gastro, mąka, jajko, wrzucam w panko umrzyka
na śmierć pobity bo był śliski, skończył jak komunikat
wchodził w dupę wszystkim pierdolony janko lubrykant!
to dziś podniosę, nieważne ile ci pykło wiosen
jak robisz siano + czy jesteś gwiazdą, czy listonoszem
podnoś poprzeczkę i dbaj o sk!llsy, cię tylko proszę
bo spalę cię na stosie i proch wciągnę dziwko nosem!
słyszałem że gadają, że rapnokaut nic mi nie dał
na co techniczny medal jak nie umiem ksywki sprzedać?
nie mam z muzyki chleba, krzesam w wersach iskry z nieba
jestem zajebisty, mam sk!llsy a wszystkie pizdy jebać!
jesteś w grupie “kiedy płyta?” albo “co to za typ z oxonem?”
a może myślisz że już skończyłem z mikrofonem
nie wierzyli we mnie, a to dopiero intro ziomek
lecę, nie patrz w górę jak przeraża cię bliskość komet!
bogowie rapu, na pozór silni + to pomówienia
jestem jak kratos + pogromca przybył i bogów nie ma
ty jesteś bogiem? patrz na to + zawijam w całun cię
sam jesteś szmatą, nie wierzysz? możesz, to załóż się!
rap to zabawa jest dla nas, dajemy hardkor w rymach
każdy z nas dar otrzymał, rap to fun nie trampolina
z podziemia wymarsz, kojot, oxon to ta godzina
dziwny niemowlak, czas powstać + witaj na narodzinach!



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...