azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kowalinho - trzewia lyrics

Loading...

chłopaku piszę te wersy dopóki proch mnie trzyma
choć jako dzieciak zarzekałem się że nigdy w życiu nie tknę wódy
pamiętam pierwszą miarkę jak z majkiem pierwsze próby
pieprzę twoje złoto – mój rap jest lepszej próby
kłamałem matce ale w dobrej wierze (sorry mamo)
oszczędziłem jej łez, bo wiesz raczej nie byłem papieżem (nie,nie)
powiedziałem jej że podczas meczu dostałem z łokcia
chociaż w rzeczywistości spotkała mnie przekopka
dla niektórych wszystko kwestia szczęścia
a ja do dziś dziękuję bogu że mój brat nie zginął wtedy w sylwestra
pijany małolat śniegiem pokryty
gdyby wtedy nie dostał pomocy ja dziś pewnie nie byłbym zaszyty
to prewencja nie lekarstwo
nie groziła mi wątroby marskość, rozchodzi się o moralność
nieraz po wódeczce rozum spał (ziewnięcie)
wykorzystywanie daru boga dla bajerowania tępych strzał?
odbijam, lepsze jutro podbija stawkę
a ostatnie pół roku przeciekło mi przez palce
wciąż bez fury, rozkminiam kiedy runą mury
ślady krwi na betonie, świat jest rudo-bury
czytam klasyków by uniknąć medialnej tresury
mediacje agentury, o koryto walczą posłowie wyrodni
dziś ludzie są wygodni
a kto nie jest gotów cierpieć ten zbawienia niegodny (proste!)
najłatwiejszy wyborem zawsze jest odwrót
pamiętam dzień gdy przy obiedzie mama powiedziała że ma zamiar wziąć rozwód
tata nie przegrał a związek przetrwał
i dalej razem smakują wzajemnej troski szczęścia
coś już myślę o bobasie no bo czas goni
niektórzy po trzydziestce jeszcze wyrywają kurwiska
myśląc że są wieczni młodzi
aż w końcu armia zmarszczek do szczerej miłości drogę im zagrodzi
żadna poezja, nie karmię łabędzia
rap dla ulic gdzie konfitury mają mniej respektu
niż piłkarski sędzia, świat jak stand-up
tragikomedia, w kraju gdzie dragi grabi komenda, co jest
dla rządzących wielkie łoża, dla zjadaczy chleba kojec
straciłem wiare w tej patologii koniec
w każdej ekipie jest przywódca i jest goniec
a lewacy chcieliby żeby każdy był bossem
ich idee jak cejrowski – całkiem bose
pozdro wojtek, respekt za to że od lat zaciskasz komuchom gorset
wykładam lagę na blagę
nie kończę bo mam dobry czas jak bolszewik który na reichstagu zatknął flagę
propaganda
żaden przypadek, dziesięć lat plucia do shura więc wokal bangla
wersy na wypasie jak cycuchy ewy sonnet
przepraszam, dzisiaj w modzie pani siwiec
szybkie kariery jakichś dziwek
na ciekawe wydarzenie dzisiaj mówisz fajny event
to nowe czasy głodne kasy, odnajduję się w nich
jak na balu dobroczynnym żyd, na innych liczę
jak rozkminiam tak piszę, trochę groch z kapustą
rymów wciąż mam mnóstwo, w kasie wciąż mam pusto
zarzucać mi że cisnąć przestanę
to jak oczekiwać że proch da usnąć, puste gadanie
choć możesz uznać że ten tekst jest banałem
jak wypowiedź miss, kłamstwem jak na żywo tomasz lis
spoko, wylej na fejsbuku żalów potok
internet to bezpieczny kokon, ponoć na świat okno
swojemu dziecku nie pozwolę go uchylać nawet
syn polityka na wokandzie – (sąd uchyla sprawę)
już nie idealista, na szczęście jeszcze nie cynik
panta rhei, nigdy pierre cardin, już nie clinic
do studia ponad tysiąc kilosów
dla wersów które wbiją ci się w mózg tak jak tysiąc kilofów
hajs za bity, hajs za studio oraz hajs za master
a wokół jęczą że tak ciężko zarobić na rapie
ode mnie mogą tylko kopa zarobić na japę
kartka z tekstem, gdy nagrywam to jedyny papier
i zanim francja oficjalnie stanie się kalifatem
nie daj się klepać po plecach i nie klep w matę



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...