koza - odór lyrics
[zwrotka 1]
miałem fart, że na miał nie przerobił mnie żaden ideał
przez nadmiar bodźców, co dzień ktoś umiera
żyję wiecznym “potem”, choć jest tylko tu i teraz
jestem don kichotem, rap to moja dulcynea
torba weed’u w spodniach z lumpa, właśnie szuka tego pies
obojętny wyraz twarzy, jakbym, kurwa, nie miał cech
choć mi nie brak stylu, znam język tych gadów, jak ostatni dziedzic slytherin’u
mieszam napój z kodeiną, chociaż nawet jej nie lubię
jestem pozbawiony złudzeń, odkąd wszystko jest oszustwem
mordo, pcham ten kamień dalej, charakter powstaje w trudzie
tylko jеdno budzi strach we mnie – to nie twoi ludziе
słabo się znam na prawie, ale wiem, że mnie nie ruszysz
bo mam za mocną sprawę, dbam o dobrobyt swej duszy
i chuj mnie twoje buty, jak bez nich jesteś pusty
ziom, trzeba było kupić zioło i zakopać w puszczy
nie ma na świecie nic, co by mogło mnie powstrzymać, jak się uprę
choć nie trzymam się niczego, bo mnie przez to łapią skurcze
jak masz za duże ego, to polecam spotkać stwórcę –
z pewnej perspektywy nic już nie jest takie duże
życie to dziwka i tańczy na róże, musisz rzucać hajsem
nie daj wmówić se, że jesteś mid i musisz zmienić mindset
chuj z okładki nie jest panem świata, ziom jest samozwańcem
i zostanie po nim tylko zapach, jak po palo sancie
[bridge x2]
odór + niczego mi nie wmówisz, bo poznałem twoich bogów
nie prosiłem o kwit ich, tylko o święty spokój
nie jestem pewien, czy dobrze słyszeli
[zwrotka 2]
nagrywam ci poradnik o tym, jak nie słuchać elit
jak nie mieć idoli, jak być ze sobą szczerym
jak samemu spierdolić, zanim zepchną cię ze sceny
noszę w sobie brud, którego już nie dało się wybielić
ale wiem, jak jest – nie jeden wpada w otchłań epitosu
darmowe ćpanie i kosztowny dowóz, ale podzielimy to na parę osób
toksyczne relacje, co są wybuchowe, jakbym do coli wjebał pakę mentosów
ciężko się z tego wychodzi i życzę wam, żebyście znaleźli sposób
okej, nie mogę poczuć nic lepszego niż spadanie w niebyt
gdy nie dotykają cię żadne problemy
i znika to wszystko, co wziąłeś na kredyt
jak chęć w życiu, smak biedy, odór miejskich spalin
jak wspomnienia z czasów, gdy byliśmy mali
Random Lyrics
- vinyl theatre - up in smoke lyrics
- lmt (mex) - a donde vayas lyrics
- paulk - dezember lyrics
- andre monroe - flashes lyrics
- x-fusion - nothing to loose lyrics
- figure skater - 2012 lyrics
- samy dot - bazam lyrics
- hush (uk 1960's) - grey lyrics
- cloverpatches7 - darkened flights lyrics
- fakultet (ukr) - інша (another) lyrics