kromqu - autodegradacja lyrics
[verse 1]
zaczynał od prawdy, teraz karmi się kłamstwem
w l+strze widzi cień, a nie człowieka — z martwym kręgosłupem moralnym
kiedyś miał w oczach blask, dziś to ogień z odpadów
topi wódą sumienie, jakby chciał się spławić w popiołach własnych stratów
czuł, że świat go dusi, więc nauczył się dusić innych
słowa jak gwoździe, wbija je w dusze, nie czuje winy — tylko błysk
każdy oddech to jak pestka po winogronie gnicia
nie ma już w nim człowieka — tylko echo samozniszczenia i przyzwyczajenia
[chorus]
to autodegradacja, święto duchowego gnicia
gdzie dobro krzyczy w proch, a zło przybiera postać wybawiciela życia
sam sobie grabarzem, katem, bogiem i ofiarą
zgnił od środka, lecz się śmieje, bo uważa to za karę — sprawiedliwą, starą
[verse 2]
gubił granice, jak ścieżki po deszczu
kiedyś mówił: “nigdy nie będę jak oni” — dziś jest gorszy niż przeszłość
pije, krzyczy, wyje — jakby w nim siedział demon
co go przekonał, że sm+tek to luksus, a sumienie to tylko błąd systemu
ludzi traktuje jak szkło — pękną, to wina ich
swoje błędy chowa w szafie razem z trupem dawnych dni
nie wierzy w miłość, bo zdradził ją pierwszy
a każde “przepraszam” brzmi jak krzyk z dna — zbyt późny, zbyt bezwartościowy, zbyt szczery
[chorus]
to autodegradacja, święto duchowego gnicia
gdzie moralność zdycha cicho, jak pies pod klatką życia
on już nie płacze — nauczył się śmiać w agonii
zamiast serca ma filtr, co przepuszcza tylko truciznę i ironii
[verse 3]
z każdej dobrej myśli robi wojnę w głowie
zamiast siebie naprawić, szuka winnych — i znajdzie, choćby w bogowie
już dawno nie wierzy w wartość łez — tylko w ból
bo łzy nie oczyszczają, gdy jesteś już błotem — i tylko głębiej toniesz w mule
kiedyś chciał zbawiać świat, dziś chce go spalić
bo nikt nie podał mu ręki, gdy sam próbował się w nim odnaleźć
został sam, z oczami jak dwie dziury po duszy
uśmiecha się, bo wie — autodegradacja boli, ale przynosi spokój, gdy już nic nie wzruszy
[outro]
to nie upadek…
to powolne rozpuszczanie się w grzechu
jak cukier w herbacie — niby słodko, ale po chwili tylko lepki posmak strachu
i tak kończy człowiek…
nie w ogniu, nie w łzach…
a w ciszy, kiedy sam przestaje wierzyć, że może być jeszcze wart czegokolwiek
Random Lyrics
- stickyflow - уже не тот (not the same anymore) lyrics
- anthème - entre deux cours lyrics
- summer alone - rotten angel lyrics
- senses (band) - skin lyrics
- dannylux - preguntalealaluna lyrics
- kyren the artist - minimal effort lyrics
- h8.hood - work lyrics
- sullen kink - overdose lyrics
- turtlenecked - knocked down by another ghost lyrics
- sunshine christo - be dumb lyrics