azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

krvavy - gwiazdogór lyrics

Loading...

co dzień dotyka mnie dehumanizacja
co dzień jak część systemu- robocza stacja
co wieczór łapie mnie psychogenny kaszel
bo głowa już wie dokładnie o czym marzę

kiedy w genach ma się zapisaną naturę
i przedkłada ogień i urnę nad trumnę
wiedząc, że umrę przedwcześnie na zawał
wolałbym skalny, szczelinę bądź nawał

śniegu, który i tak mam w krwiobiegu
co łączy niedokrwistość i północny biegun?
to chłód, co spowija doliny i granie
nocleg w schronisku, nad ranem zmartwychwstanie

szykuję skafander do wyjścia w próżnię
i walczę z myślami w tak zwanym półśnie
czy dam radę na grani, sam czy w kompanii
otoczeni skałami z problemami gdzieś za dolinami

dryfujemy zawieszeni w przestrzeni
tych kilka dni by potem znów się uziemić

a gdy czuję, że brak mi tych chwil
kiedy brak mi kilometrów, mil
kiedy dłużej nie dam rady i nie mam już wyboru
wybywam znowu do krainy skał i lodu

a gdy czuję, że brak mi tych chwil
kiedy brak mi kilometrów, mil
kiedy oczekiwanie wpędza mnie do grobu
wybywam wtedy jak najwyżej od domu

gwiazdogór

wychodzę jeszcze na długo przed wschodem
lubię wymykać się cicho, mimochodem
świetliki na głowę, komu w drogę temu czas
wyruszam na szlak w towarzystwie gwiazd

zakładam na buty gwiazdozbiory raka
szczerzymy zęby, gdy nad nami się rozkłada
nieboskłonu mapa, puk puk kto tam?
to samotność wszechświata

wita mnie mgławica, a na hali kondratowej
wielka niedźwiedzica i jej synowie
gdzie wołowiec tam kozica i koziorożec
gdzie kocioł i łomnica zatykam swój proporzec

jak neil armstrong choć nie jestem silnoręki
wybudza się widnokrąg i ja prostuję kręgi
w górskiej materii niweluję napięcie
pęcherze na dłoniach i odciski na pięcie

na ciele sterylny brud traw i głazów
w nogach ciągły trud, a nastrój w plecaku
więc spakuj ze sobą wszystko, co kochasz
i popatrz na świat z przymrużeniem
morskiego oka

a gdy czuję, że brak mi tych chwil
kiedy brak mi kilometrów, mil
kiedy dłużej nie dam rady i nie mam już wyboru
wybywam znowu do krainy skał i lodu

a gdy czuję, że brak mi tych chwil
kiedy brak mi kilometrów, mil
kiedy oczekiwanie wpędza mnie do grobu
wybywam wtedy jak najwyżej od domu

gwiazdogór



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...