krvavy - spowiedź dwugłowego kozła lyrics
[verse 1: krvavy]
diabeł także wiersze pisze zwane przez niektórych życiem
atrament donosiciel składa dusze z liter
i ofiary jak testament stary – bóg odkupiciel
podarował męki przyprawione wyśmienicie
szczyptą magii i miłości, którą obdarował hioba
diabeł z bogiem prześcigają się w antologii słowa
trędowate dzieci zacietrzewionego bóstwa
czytają jego wersy, a dalej głowa pusta
a może diabeł także ma ten ukryty talent
przekształcając słowa w twory zwane lewiatanem
hienochiańskie inwokacje to narracje żywota
a my wpatrzeni we własne ego jak hołota
zapatrzeni w boga nie dostrzegamy diatryb
piekielnych ksiąg napisanych ziarnem prawdy
może także moja inspiracja, może moja wena
pochodzi nie od boga a od lucyfera
diabeł także wiersze pisze, jego ścieżki znane
rozlane pośród ludzi jak atrament pragną stale
wydzierać duszę człowiekowi czegokolwiek ten nie zrobi
by pokochał diabła i całował jego rogi
patrz pod nogi, gdy wytyczasz ścieżki swoje
to ułuda jest wyboru gdy pokój za pokojem
i kolejne złudne drzwi przyszykował ci narrator
myślisz, że go złamiesz robiąc coś wbrew schematom
i rutynie katorg, ale muszę cię zasmucić
bo przecież któryś z przycisków wybrać musisz
żreć, kłamać, konsumować, chłonąć cały syf
wybierz opcję, która bardziej pasuje ci
wolna wola to żart i to całkiem udany
zależna od chcenia, którym się ograniczamy
bóg także nie jest wolny, ogranicza go miłość
którą tak wielu ludzi się już zadławiło
[verse 2: 303]
bo diabeł też ma swojego serafina
przez jego przeraźliwy ryk bogu wysycha ślina
i rzyga niemocą, i dławi się potem
i tnie swoje ścierwo dokładnie jak w “begotten”
oddając wolną wolę swojej pokurwionej trzody
rogatemu z kopytami czaisz? spleśniałe schody
i zamknięta klapa, powiedz gdzie była policja
w sanktuarium chuci, kurwa, josefa fritzla
rozrywane tyłki dziatwy, jezus cierpi na krzyżu
poukrywane fakty, mistrzowie paraliżu
samodzielnych myśli, oceny rzeczywistości
wyprany mózg twojej kochanej latorośli
w najlepszej szkole, no kurwa ja pierdole
rogaty się cieszy z twojego bólu matole
a egipskie plagi to preludium wojny
bo prawdziwy blitzkrieg to to co mi wylatuje z mordy
jestem spokojny odrzucając człowieczeństwo
góra synaj, manipulacja, pozorne męstwo
apokalipsa ? nie ma co , żałosna metafora
wystrzelone balistyczne, a na biurku koran
po drugiej stronie biblia, na która przysięgałeś
odpuszczenie wszelkich win ,gnoju, modlisz się stale
do samego syn0bójcy , to chyba wiesz dlaczego
to ludzie stworzyli swój prywatny armagedon
było ich trzech z każdego lała się krew
promienie słońca otulały, histeryczny śmiech
i zdychał powoli ideał słabeuszy
co, kiedy dostajesz w pysk do repety chce cie zmusić
[outro]
i siedzę w moim piekle…
i przede mną nie uciekniesz…
Random Lyrics
- franc grams - let's start over lyrics
- mac miller - intro lyrics
- finley fam - light lyrics
- carly rose - getaway car lyrics
- j.a.y.j & feint ink - deep lyrics
- michel'le - goodbye michelle lyrics
- tommy & the high pilots - where to start lyrics
- justin abisror - el dinero lyrics
- overgate - dolceamaro lyrics
- ataretho - spinach lyrics