azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

krvavy - til valhall lyrics

Loading...

[1 zwrotka]
każdy dzień należy zacząć od umierania
umarłbym bez wahania
gdyby nie przeklęta życia wola
już dawno bym skonał- emil cioran

lecz obdarował mnie nią system
wgrał na środowisko w mym umyśle
jeden bug i jak bańka prysnę
jeden bóg, ale ten sam trud

każdy dzień należy zaczynać bólem
powiedz- jak się dziś czujesz?
chciałbym czuć się w możliwy do nazwania sposób
więc jak każda z osób

wynajduję sobie numer
f33 proponuję
psychoterapia i psychotropy
zostawiam za sobą jak zwierzyna tropy

a sam nie pamiętam dat i godzin
kompresuję dane od chwili narodzin
dawno przestałem indeksować pliki
to zbędne nawyki storage capacity

mam wysoki trend przyrostu
czuję do siebie wstręt, tak po prostu
muszę zwolnić przestrzeń w głowie
bo w zalewie danych mój rozsądek tonie

nieuporządkowany tkwię w nolensum
nie widząc sensu w rytmie podtekstów
dyktowanych przez świat
zdaje się, że dziś miałem wstać, no i egzystować

potem zamknąć oczy i od nowa
pętla warunkowa
miałem wypełnić jakiś plan
ale dziś pozostaje mi tylko scheduled down

[refren]
życie to chwilowa przerwa w nieistnieniu
minie w oka mgnieniu, a te oko jest olbrzyma
który trzyma nas we wnękach własnego uniwersum
które stworzył w swojej głowie w poszukiwaniu sensu

[2 zwrotka]
lecę w dal, znasz ten stan
lecę w dal, til valhall
ponad myśli czarny staw
zwiększam comfort buff
podziwiając sufit gwiazd

wypuszczam z rąk świadomości miecz
chcę tylko przelewać się jak ciecz
umysłem rozbijać się o brzeg stale
ale… znów wygejdżowałem

tak naprawdę leżę z podciętą wolą
czuję się brudny- takie biolo
jestem lepki i pocę się wstydem
przed jakimś nieistniejącym bytem

odczuwam dyskomfort, a wszystko przyspiesza
stun effect, każdy odlicza do zera
pod presją jak pod parasolem
chciałbym zaznać deszczu, ale się… boję…

stroję chemią swoje nastroje
łagodzę nią lęki i niepokoje
wirują pokoje, bo skręca mózgowe zwoje
w przeciwdeszczowy pokrowiec

alchemia pakuje mnie do środka
okres półtrwania a życie w półśrodkach
nigdy do końca, ale zawsze przed siebie
bo ktoś nam wmówił, że tak właśnie lepiej

kariera od zera do ujemnej wartości
w pociągu do przyjemności i godności
utraty, dostałem etat więc
mogę brać życie, ale na raty

obliczam straty, wyliczam błędy
mnożę porażki i dzielę nerwy
zbieram ich kłęby i tak bez przerwy
człowiek niewymierny, a utwór jak życie
bez pointy



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...