azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

kuba knap - petarda lyrics

Loading...

[intro]
yo, yo, yo, człowieniu, to idzie tak
(v.o.l.t.) v.o.l.t
to idzie tak, człowieniu

[zwrotka 1]
albo nie k+masz w ogóle, albo k+masz za dobrze
widuję tłumy majaczące, każdy fruwa na bombie
gdy o wolnej woli mówię, trują: “kuba, jak mogłeś?”
ja wśród nocnej ciszy wzywam duchy pomocne
szturchnij kolegę łokciem, niech się ocknie
wolność jest bolesna, a szczególnie w polsce
podjeżdżam na manewry czołgiem
jak forma, załogo? chmura wisi złowrogo
ale dziś mi tu mogą, bejływemyszon ciągle
na ulicy jedną noga, a drugą na wojnie
drewno rąbię, lecą szczapy, ciut nienormalny
wokal to lont, bit to punkt zapalny
spór o własność, na chleb daj grubo masło
bo tyle mam, zdobyłem sam trudem i pasją
mamieni cudzą hossą spokoju mi zazdroszczą
bo nie ma nic gorszego niż liczyć cudzy hajs
[refren / scratche: dj falcon1]

[zwrotka 2]
gram własne biby, gram dla ekipy
mam strategiczny plan, jak zgarnę zyski
to gospodarka niezależna od farta
to warsztat pracy. petarda; zapłacisz, jak zagram
ty tańczysz, fikamy tak samo od dawna
aha, kawabunga, widzisz maskę ninjy?
elementarna wiedza i sznyt okoliczny
skrzydła na barkach, z dyńki walę jak szarmach
bombidibambam, sam to przemyśl
legendy o nas opowiedzą ci legendy tej sceny
lirycznej szermierki wyklęci żołnierze
boom bapu jak boniek i rapu w eterze
na szlaku po własność poginam jak prezes
przyhamuj, jak chcesz pomyje wylać mi za miedzę
jestem nie do zatrzymania, nie do ruszenia

[refren / scratche: dj falcon1]

[zwrotka 3]
kręci się biznes i życie jak niebo i ziemia
tipiknapa niezależne, nie mogę się zwolnić
jestem dobry szef i dobry pracownik
obowiązki se wymyślam, wciąż mi starcza ochoty
płynność jest – tera będą wzrastać obroty
od rana do nocy, od rana do nocy
zapierdalam, przez to pensja sama mi wskoczy
gram dla tych ulic, żeby widziały te kroki
gram dla tych niuni, żeby wiedziały, co zrobić
chrząkanie słyszę czasem z tej obory na wiejskiej
świniaki się śmieją wydzielając obroki
sprzedaję tę grę dla załogi za bezcen
moje ziomy z radości tu siekają top rocki
tkanka miejska jest jak sieć pajęcza, pod nią jest underground
na wizji trwa kurewska sieczka, którą trzeba przerwać
ja klajstruję słowa jak szefunio, a ci co biedują
nałogowo mówią, że to kwestia szczęścia



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...