azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

l.u.c. - kapitan gleba lyrics

Loading...

[verse 1: l.u.c]
te dragi są jak polska + rzekł + chwilę jest dobrze, a potem znowu jesień mglista
skorupa szorstka zaczęła się zaciskać, kolejne promilowe noce tchórzostwa, nędzne jak windows vista
paliły marzenia i wiarę niczym kula ognista
stał się warzywem + tłem do towarzystwa
gdy krzywe swe odbicie w l+strze ujrzał chciał się wygwizdać
miasto i rzeka blakły w jego oczach jak pismo w starych listach
w oceanie frustracji, milczał tak w piskach

[chorus: l.u.c & ]
wtedy kapitan gleba na ziemię runął jak piorun

zawołał jak popeye do szpinaku, by dostać wigoru

[post+chorus: l.u.c]
to chyba pomyłka jak pizza bez pomidorów
nikim jestem, nie mam nawet swego koloru

[verse 2: cezary studniak]
koloru? chyba honoru, odwagi, oporu, dwóch centów
by wyrwać się ze szponów racjonalnych agentów
by poza kiblem grzebać w sobie, szukać talentu
muszę odebrać ci wszystko i zmusić do fermentu

[verse 3: l.u.c]
wyciągnął szambo i cisnął serię z ekskrementu
grunt zadygotał pod nogami rozpadł się niczym narrenturm
stopił się jak plastik wrzucony do ogniska
nim się obejrzał, przyjaźnie zniknęły za nim jak za samolotem pas lotniska
zapadła się twarz koścista
już tylko ją miał, kochał jak oceany urwiska
lecz ona słusznie, widziała w nim afganistan
tracili kontakt jak feralna apollo misja
odeszła więc gdy pojawił się słodkich słów alpinista
prysła, jego ostatnia życia iskra

[verse 4: l.u.c]
dlaczego tak mamy zapisane na karcie, że gdy one odchodzą + kochamy je bardziej?
wiele miesięcy chodził za nią i miał dreszcze, aby cofnąć dla niej czasoprzestrzeń
przestawił, prawie wszystkie zegarki w mieście – wtedy ono mu zanuciło deszczem…
[hook: l.u.c x4]
jeśli kochasz to masz szansę jeszcze
bo miłość zagina czasoprzestrzeń!

[verse 5: l.u.c]
kapitan gleba ciskał dalej jakby dostał weny
rodzina rozpadła się jak stare ateny
jak twarz michaela – na nic tu były kremy
starzy dziobali się jak wygłodniałe hieny
piekło nienawiści domowy stan wojenny
wszystko pędziło w dół jak po f+kushimie yeny, akweny
nieszczęścia bogini, to zwykle bywa tak że gdy wyklewa nas świat brzmi to
na całej linii, rzuca pestkami i podkłada tira świni
ciska wszystkim! zabrali nawet radiostację komercyjne skurwypyski
więc było nas trzech, w każdym z nas inna krew
piosenka o tamponach znowu wszędzie wszystkim
tak z płótna jego świata pozostały świstki
jak pijak bramę oblał je naftalinowy deszcz
lało się gorzkie whisky
nocne bombardowania mocne błyski
w kolejne dzielnice życia mknęły pociski
i on jak te pociski bliski był już kolizji z betonem…
został kompletnie sam z tym wszystkim – jak vito corleone
lecz…

[hook: l.u.c x4]
jeśli kochasz to masz szansę jeszcze
bo miłość zagina czasoprzestrzeń!



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...