azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

larsky - løcø lyrics

Loading...

zwrotka 1

każdy tu loco, bez koko latamy se jak samolot
rogi el toro, jak kameleon zmieniam kolor, w topie zieleń jak piccolo
enigmatyczne to słowo dla nich więc kazania chcą prawić jak proboszcz
robię to dla siebie a nie dla kogoś, dlatego dupy ich bolą (oh)

mieli się kolejny kokon, słodką woń dajemy blokom
już nie pytają mnie co to i skąd taki polot bo nie jeden widow tu spłonął, zmieniało się tylko grono a
tematy mono, nieekonomiczne wypalanie weedu bo to ogólniak nie ekonom
w moich butach nie jeden by utonął nawet jeśli dostałby ponton

na bicie kolejne kombo, high kick, low kick, headshot
jeśli mam flow typie nie mogę przestać, chodzę na bombie bo to mnie napędzą + dwa zero dwadzieścia, prawie nie pamiętam sylwestra
tylko jd w kubeczkach i sety do techna i mordeczki mordeczka i mordeczki mordecka

w tym roku jebnie bo ja się dopiero rozkręcam
każdy kawałek który wypuściłem był zawsze z pierwszego podejścia
brud mi nadaje polotu więc wyjebane mam na niedociągnięcia i wyjebane mam na tego hejta co subuje kanał by nie ominęła go żadna premiera

robię dym bo nie ma przebacz, sk!lle wyrosły mi kiedyś nie teraz
mam pazur jak czarna pantera a kiedyś penery krzyczały, że pedał
międzywymiarowa antena ty ciągle inaczej nazywam ten temat
ten temat co wiele pozmieniał bo widziałem więcej niż szare osiedla

refren

chodziłem do parku po baku i zawsze nosiłem przy sobie ten temat
miałem go nawet w garniaku gdy na studniówce tańczyłem poloneza
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema

chodziłem do parku po baku i zawsze nosiłem przy sobie ten temat
miałem go nawet w garniaku gdy na studniówce tańczyłem poloneza
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema

zwrotka 2

jednym pomoże a drugich zabije jak osądzasz po sobie jesteś debilem, ja z natury jestem jak kot i leniwiec a weed nie przeszkodzi mi zostać magistrem
wszystko jest oki ja zjem ich jak pizze bo to obiboki a ja robie sk!lle
lecę se z następnym rymem i nawet się nie wysiliłem

pełno popiołu mam na parapecie bo palę przy oknie
traktuję to jako troskę o siebie bo w końcu nie kładę się spać w hashkomorze tak gęstej
może mi to nie pomoże to chociaż mój pokój nie jebie patolem do rana, bo nie nawidzę w takim stanie wstawać
młode lata są jak komediodramat

moja szama na śniadanie to banan bo
nie chcę mi się tracić czasu przy garach
miotam się do bitu jakby mnie opętał szatan i tak samo latam na trapach
fituję z bitem jak anchois + kapar, bity kopię jak zlatan
typie jak mi nie siada to nie pomaga mi hakuna matata bo

ja muszę latać, jutro mam nagrania i depcze mi deadline po piętach
pozapominałem o wersach tych niezapisanych chociaż miałem je zapamiętać
ta ironia losu czasem mnie wycieńcza ta ironia losu czasem mnie przytłacza, nie mogę ogarnąć aż takiego tempa potrzebna nam petycja o zmianę zasad

czuje się ciągle jakbym miał dwadzieścia i nie wiem kiedy minęło mi te pięć
nagram swoje życie na winylu żeby zrobić sobie na nim scratch, wraca mi czasem dziecięca głupawa i po chacie skaczę jak małpa
na dziwne pomysły dziwne rozwiązania i swobodne gadanie o wszystkim naraz

refren

chodziłem do parku po baku i zawsze nosiłem przy sobie ten temat
miałem go nawet w garniaku gdy na studniówce tańczyłem poloneza
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema

chodziłem do parku po baku i zawsze nosiłem przy sobie ten temat
miałem go nawet w garniaku gdy na studniówce tańczyłem poloneza
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema
nie pamiętam kiedy po raz ostatni tym dilerom mówiłem siema



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...