azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

łojo - po prostu po polsku lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
zwą mnie ł do do o do jot do o, moją bronią mikrofon
z miasta kraków, nowohucki front
ulice są polem bitew, uchwycę je w polemice
długopisem rym w zeszycie, co klepie jak mefedron
mówią, że mam talent, stale w karnawale w balet
wale częściej, i nie raz walet gdy rumem nawale się na mieście
wiecznie grzesznie, wbrew straży miejskiej
całe życie na przypale i to weszło w krew
ty mej ekipy nie tykaj, te typy to ma familia
te liryki drogą życia, jak dla katola homilia
urazem w psychikach, z życia czysty freestyle
główne role w czeskim filmie gramy, ty stój statysta
to dwie ksywy z nazwiska, historie z życia wzięte
w do o do w do igrek o g u do n w grze
jak kontrabasista, wypełniam dźwiękiem przestrzeń
bez rapu byłbym nikim, jak bez stopy werbel

[refren x2]
ty łap to, rozkmiń, podkręć na full
masz flow, z polski, jak serca puls
to leukocyty troski, erytrocyty snów
czerwień i biel, reprezent polski grunt

[zwrotka 2]
mój brat o gie a do n, polak z gruzińskim korzeniem
przez całe życie spięcia z pierdolonym systemem
a ja jestem ł do o do jot do o, co więcej?
rytą głowe w hucie nowej, since ninety five september
więc w każdy dzień, wdycham tlen, a w nim dym z komina
niespełniony sen stalina, czyli huta i kombinat
miałem ojca strażaka, magistra, perkusiste
stąd bohaterstwo, inteligencja, zmysły muzyczne
moja mama, wiecznie zapracowana, dramat
od 2006 gdzieś, część jej została
jeśli pytasz mnie o miłość – ona została sama
ale kocha ojca mocniej, w tęsknocie zapłakana
kopa w dupe życie dało mi, gdy poznałem śmierć
i kurwa myśl co chcesz, ale poczułem jej dreszcz
mało brakowało i nie byłoby dziś tutaj mnie
ale nawrócił mnie anioł, o piątej pięćdziesiąt pięć

[refren x2]
ty łap to, rozkmiń, podkręć na full
masz flow, z polski, jak serca puls
to leukocyty troski, erytrocyty snów
czerwień i biel, reprezent polski grunt

[zwrotka 3]
i co? łyso ci? dziwi cię ta biegunowość
niejednostajny styl, raz szczerze, raz melanżowo
lecz to ciągle ten sam typ, inteligent pierdolony
czyli dusza filozofa, w ciele durnia bez szkoły
nie raz błąd kardynalny przyniósł konsekwencje
dzisiaj wypalanie karmy jak wczoraj trawki w bletce
teraz chcąc być normalnym, wizualizuje we śnie
chcąc być innym od reszty, nie stereotypów więzniem
zgodnie z sobą życie wiode, choć to niekoniecznie modne
ty kup sobie dekoder, choć to niekoniecznie mądre
zrobią ci z mózgu wode, poprzez podprogowe wzorce
wstaniesz z ręka w nocniku, ze stolcem na kołdrze
znów czuć, jak z dup woń obsranych majtek
co za smród, wole czuć zapach stóp, przepoconych skarpet
mam, sposób na ten cug, co urywa nos jak michael
znów celuje w twój słuch – serią słów stojąc za majkiem

[refren x2]
ty łap to, rozkmiń, podkręć na full
masz flow, z polski, jak serca puls
to leukocyty troski, erytrocyty snów
czerwień i biel, reprezent polski grunt

[zwrotka 4]
dla mnie nie ma tego złego, co nie wyjdzie na dobre
a ego warte tyle dla mnie co śniegi zeszłoroczne
skrajnie zmieniam się co dzień dowodem w nawijce progres
dusza w walce widzi szanse, by nie być jak te owce
chce być wilkiem, jak bisz, wiecznie młodym jak ibisz
skrzętnie schodzę na b.o.k, na gazie jak sprytny krzyś
jak jezus dzierżę krzyż i nieraz przyszło mi upaść
i choć na codzień plażunia, to nadal blada dupa
ale zmianę dzierżą chęci, nawet gdy lecę lukiem
kwestia napięcia cięciw, i wycelowania w skutek
przy tym przyczyny policzyć, trudniej niż włosy na dupie
by ogarnąć skrypty dziczy, trzeba by myśleć jak komputer
i nie po to tu gadam rymami, by fani tłumami czekali na wejście
raczej, słowa lekami, jak morfina da mi ukoić bóle wewnętrzne
bo za kulisami, zaprogramowani, na bani sumienia subiekcje
faszerowany rymami pergamin, a tematem lekcji nauka na błędzie bwoy



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...