lombard - plaża fok lyrics
próba sił, koła w ruch
tramwaj zbrojny w ze dwie setki głów
każda tryska złem
pudło mknie, szlakiem biur
senna masa, co skruszy i mur
wyciska z chleba dżem
górą krąży, jak dobry duch
sen o palmach w holu domu “zdrój” –
wielki ruch
plaża fok, plaża morsów
wrzący stok bladych torsów
bałtyk wsiąkł w gąbki boków
suchy dok, czas wytopu
złoty piach, pełen skarbów ze szkła
wśród wydm składy puszek bez dna
starczy ich na sto lat
śmiechy panienek, tańczą całą noc
co koc, wypieczona twarz i dzieci, i dziad –
wypas nowych stad
plaża fok, plaża morsów
wrzący stok bladych torsów
bałtyk wsiąkł w gąbki boków
suchy dok, czas wytopu
jeszcze kilka dni – wreszcie dom
lepiej nie mów nic, choć możesz przekląć ją –
przecież wróci
plaża fok, plaża morsów
wrzący stok bladych torsów
bałtyk wsiąkł w gąbki boków
suchy dok, czas wytopu
plaża fok, plaża cudów
raz na rok deser z nudów
czeka gdzieś w pustych szklankach
czai się na przystankach. (x2)
Random Lyrics