azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lukasyno - antracytowy jedwab piór lyrics

Loading...

[intro]
dla wszystkich spóźnionych kochanków
bratnich dusz, które się odnalazły i stanęły w blasku prawdy
zaufały głosowi serca
i na złamanych skrzydłach powróciły ze świata cienia do światła

[zwrotka 1]
wiem jak samotne bywają słowa kiedy znika ich moc
jaki czeka je los, kiedy nastanie noc
wiem jak chłodne bywają myśli, kiedy nie grzeje koc
jak nóż potrafią ciąć, marzenia kruche jak szkło
wiem jak trudno patrzeć w l+stro kiedy zadałeś ból
gdy robisz jeden krok w przód, potem dwa kroki w tył
wiem jak pusty potrafi być pokój, kiedy zostają w nim tylko tapety
stoisz na progu, rzucasz monetą, ostatni moment by wyjść
niejeden powiedział “tak” gdy serce mówiło mu “nie”
niezawsze jest pięknie jak w snach, choć dwoje z was tego chce
leciałem do światła jak ćma, do złotej klatki zamknąłem się
motyl usunał się w cień, szukając szczęścia błądzimy jak dzieci we mgle
to niebo pisało nam, że tamtej upalnej nocy spotkałem cię
szedłem o kulach, a jedno twe słowo sprawiło, że pragnąłem biec
i życie budziło się wokół na nowo, pachniały drzewa, kwiaty
znów byłem sobą w powietrzu słodycz, bo w końcu znalazłaś mnie
[pre+refren]
zamknięte drzwi tylko tajemne randevois
milczące ściany wąskie łóżko dwa krzesła szkalny stół
za oknem niebo pełne deszczowych chmur
otulał ich antracytowy jedwab piór
nie mieli nic, tylko tajemne randevois
za oknem niebo pełne deszczowych chmur
otulał ich antracytowy jedwab piór

[refren]
tylko bicie ich serc, noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia, ona podała mu klucz
tylko bicie ich serc, noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia, ona podała mu klucz

[zwrotka 2]
nie ma łez wylanych na darmo, każda podlewa ziarno
strumień szumi jakby tuż za mną, nie oglądam się wstecz
wierzymy w prawo kammy, przeznaczenie lub fatum
intencje myśli, świat niedualny, głos niebios prowadził mnie
do drzwi nikt nie puka przypadkiem, płyniemy jak morskie statki
cumujemy w tym samym porcie by stanąć na stały ląd
wymknąłem się nocą ukradkiem tam gdzie czułem duszę mi bratnią
czułą jak kwiat delikatną przy niej odpoczywałem śpiąc
nie bój się wymawiać pragnień, wzniesiemy się wbrew grawitacji
tylko kiedy, puścimy klamkę na szali ogień i lód
gdzie serce jak dłoń otwarte, gdzie miłość tam milkną racje
za prawdą podążać warto choćby przeciwko nam głosy stu
gorąca woda w wannie, twe ciało w księżyca blasku
żar oczu świece i gwiazdy, nieboskłon w zasięgu rąk
wszystko co widzę jest nasze jak we śnie poczucie jaźni
łąka paruje o brzasku z mgły wynurza się dom
you might also like
[refren]
tylko bicie ich serc, noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia, ona podała mu klucz
tylko bicie ich serc, noc wykradała im sen wolni jak cisza bez słów
był niczym w klatce ptak uwięziony za dnia, ona podała mu klucz



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...