lurza - brak kontroli lyrics
[zwrotka 1]
bełt na chodnik, bo miasto za bardzo drenuje z energii
znów wyglądam jak ćpun, choć długo już od ostatniej kreski
straciłem trochę wiary i kilogramów kurwa przez nerwy
zmarła mi koncentracja, więc rzadziej znów piszę teksty
pseudo ojciec drze ryj o byle co do córek, gdzieś kilkuletnich
wychowanie pełne agresji nieświadomy jest konsekwencji
nie mój biznes, tylko empatia mi chłonie te żywoty na krawędzi
i +n+lizuje głowa je bez przerwy, chyba przez to tracę chęci
mam niezdarne dłonie, więc nawet nie próbuję łapać okazji
przeżyłem tu załamanie nerwowe, godność cierpi, że znów nie ma szansy
żyć na swoim, tylko gnij w tym co dziś się wydaje sensem, chyba cel jest jasny
pierwszy raz w życiu się biorę do życia, mimo to czuję się kurewsko martwy
czas spierdala mi szybciej niż wczoraj, naiwnie próbuję go dogonić
mijam nekrologi za mną czarne wrony lecą se jak drony im moje demony szepczą, że pod tory
wbiję jak zaboli, te wizje jak bolid pędzą coraz szybciej, ale zatrzymuje je znów na czerwonym
brak kontroli
[zwrotka 2]
ziomek po mnie tu podjechał furą, on od dawna kręci biznes pod klatówą
pływa w bagnach, no bo saldo z marną sumą, go nie zdobi nike z pumą
obok jakiś młody puszcza puce długą z dumą, że przeleciał wczoraj tamtą rudą umocz
se w niej też no chociaż uno, ona ułom jak się zlewa z wódą
stajemy pod sklepem jego nazwa kup u marka odzież tam se chłop ogarnia
nagle wnet do auta wsiada panna, w sumie małolatka ale całkiem ładna
chce pione białka w paksach ziom jej wkleja ona na odchodne nam oznajmia
seks po dropach sprawka całkiem fajna, ja pierdole
dobra wychodzę z fury, sobie śmigam z laczka, obserwuję tłumy widzę taka akcja
dwie panie niosą dużą paczkę, ledwo są wstanie
żeby wnieść do pomieszczenia ją to drzwi muszą być przez inną osobę otwierane
mija sześciu ludzi siódmy pomyślał, że nie zaszkodzi chwilowy przystanek
nie wierzę w ludzkość, bardziej to w ufo, tak jakbyś mnie pytał
nigdy nie jest za późno, byś zmienił me zdanie, mam otwarty cyban
nie kieruje mną próżność, tylko sm+tno, że bezmyślne ziółko
przez co drugie podwórko przetacza się w letargu kurwa na próżno
brak kontroli
Random Lyrics
- santoro keyz - rush lyrics
- eno-j wrld - where i came from lyrics
- pop filter - forever again lyrics
- luke de-sciscio - decepticon lyrics
- timaya - pomporo lyrics
- d.scorpion - alcoolisé lyrics
- soulja corleone - h.e.r. interlude lyrics
- hayley marsten - grocery line lyrics
- ishmæl abdul - irresolute lyrics
- q8boy - zip lyrics