lurza - czekam na śmierć lyrics
[refren]
za młody by widzieć wiele, ale i tak dużo obczaiłem tu jak na swój wiek
nie chce tego syfu trzymać w ciele, wyrzucam to na majk zanim emocje mi palną w łeb
boli mnie co było wstecz, boję się tego co przed, znów uronię kilka łez, jak śmieć
nieraz czułem się przez błędy, nie wiem czy potrafię żyć, ja tylko cierpliwie czekam na śmierć
[zwrotka 1]
nasze wszystkie spojrzenia to jeden cmentarz odwagi
każdy nagrobek jest inny, a każdy strach nas rani
podobnie, zapal tam znicz zanim w ciemności cali
skończymy bez wiary, w szaleństwie skąpani już do granic
boli mniе każda emocja, o której szczerzе mówisz
jebie mnie każda rzecz, która ma twój ból tu znieczulić
żadnej depresji nigdy nie uśmierci all inclusive
na każdej posesji żyje zwykle kilku martwych ludzi
zakładam kaptur na mieście
jak pelerynkę niewidkę, rzygam przez lęki społeczne
nie mogę chwytać za zwijkę, życie to części poświęceń
im ich masz więcej tym ulepisz lepszą siebie z nich wersje
w twórczą inwencję wplatam coś więcej niż pustą esencje
prymitywnych potrzeb twojej dziwki z wódką, kiepkiem
dostałem za free szczerość, nie muszę kupować gucci
aby pióro miało temat, atrament pochodzi z duszy
[refren]
za młody by widzieć wiele, ale i tak dużo obczaiłem tu jak na swój wiek
nie chce tego syfu trzymać w ciele, wyrzucam to na majk zanim emocje mi palną w łeb
boli mnie co było wstecz, boję się tego co przed, znów uronię kilka łez, jak śmieć
nieraz czułem się przez błędy, nie wiem czy potrafię żyć, ja tylko cierpliwie czekam na śmierć
[zwrotka 2]
trzymam kciuki za ziomków na odwykach
i za tych co we wnykach, nałogu są do dzisiaj ej
za dziewczyny co się kurwią bo mają słabszy moment
ale nie są lalą pustą, wiem, że zagubiony człowiek
żyje wbrew sobie, ja staram szerszą się perspektywą
na to zerknąć, zanim kogoś metką fałszywą
odzieje, buduję wewnątrz uczciwość, nie nędzną chciwość
trzymam kciuki za tych co z pętlą zawiłą
chcieli się bratać, prawie byli w zaświatach
dziś życie na ich klatach, lecą pewnie jak zlatan
i za tych co utrzymują dzieciaka i chorą matkę
i za tych co toną w kłamstwie, się boją być sobą zawsze
się kroją przy umywalce lub koją się sławy blaskiem
wszystkie ucieczki są tak samo straszne
za tych co proza życia to poza spita i prozak wita, siemka
butelki są pełne pustki nie napoisz nimi wnętrza
[refren]
za młody by widzieć wiele, ale i tak dużo obczaiłem tu jak na swój wiek
nie chce tego syfu trzymać w ciele, wyrzucam to na majk zanim emocje mi palną w łeb
boli mnie co było wstecz, boję się tego co przed, znów uronię kilka łez, jak śmieć
nieraz czułem się przez błędy, nie wiem czy potrafię żyć, ja tylko cierpliwie czekam na śmierć
Random Lyrics
- rodrigo - tirá para arriba lyrics
- theody - carousel lyrics
- submotile - signs of my melody lyrics
- demoncandy - ansia sociale lyrics
- shambal'one - джана (jana) lyrics
- tahji chvlo - roster lyrics
- tay stixx - cold heart lyrics
- charley crockett - i won't cry lyrics
- gregory lioi - estranged lyrics
- philémon cimon - ooh les amis lyrics