azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

lurza - założył kaptur lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
założył kaptur jak zawsze, ziomo wydzwonił na flaszkę
więc idzie tym chłodnym miastem zima jakby na islandię
się dostał fartem i kaszle bo zdrowie marne ma bardziej
śmiga po bandzie, to crash test
detoks pięć dni ma, spotyka czterech k+mpli, kupuje trzy setki wali na dwa łyki jedną z nich
to częste praktyki wtedy, na karku dwie dychy z biedy nie pochodzi, lecz rodzice nieraz mieli beef
wnet do fury duże grudy szybkie szczury garść obłudy ktoś jak druid przepowiada grube sumy
wie, że łudzi się to bzdury dla yakuzy gość nie służy nawet stówy nie ma, to tortury
na jego uszy więc wychodzi z auta struty
tym fałszem bez duszy tym miastem co kruszy jego serce, daje susy
na żwirowej drodze, obok tory kolejowe
pociąg pędzi a w głowie, wcielony plan na chodzie w moment ej
metr od torów, łeb dowodów daje kilka na to że jest wrakiem
myśli w stylu kurwa weź se pomóż
krok od ucieczki od bólu, nogi drgają, oczy płaczą
brak odwagi, przemknął pociąg, zwiał mu wiatr kaptur

[refren]
założył kaptur i postanowił iść
postanowił żyć, w świecie który da mu w pysk nieraz okryje go wstyd za to jaki często był
każda noc, rodzi błąd daje w kość
niby każda droga jest na dno
lecz na każdej też widnieją przecież znaki stop

[zwrotka 2]
założył kaptur jak pancerz idzie swym miastem na ławkę
ulubioną, tam staw jest ktoś zawsze szamke rzuci łabędziom
to fajne, takie zwyczajne w tym sztucznym świecie
ma zły dzień to lubi na to popatrzeć o
bezdomny go pyta, czy się może przysiąść, jasne
odpuszcza se kontemplacje, wprowadzała w konsternacje
bajera o pogodzie w końcu go pyta czemu wbite we wszystkie konwenanse
ma i skończył tu tak marnie
słuchaj młody byłem zakochany, ciężkie czasy
musiałem jechać za hajsem, trza było się w niemczech zaszyć
siedziałem tam pięć lat zjechałem może ze trzy razy
ale wiesz, no dzieciak, żona co tu się nie zrobi dla nich
w pewnej chwili dobry k+mpel do mnie dzwoni
mówi, że ją widział z innym i ogólnie chciał pozdrowić
czacha dymi, wnet ma schizy, od kopa walizy
biorę i do polski jadę by się kurwa mocno zdziwić
w drzwiach domu syn mówi, że zdrad komuś
nie wybacza, matka chciała przez ciebie skakać tu z balkonu
i zamknął je, po chwili jarzę, że ta suka
wmówiła mu, że to ja niby po kątach wale je
on łyknął bajere no przecież ufał jej, bo była przy nim
i tak poświęciłem siebie dla nich, se walę driny
kontakt się zerwał potem przepiłem flotę pod płotem
zalany potem budziłem w rosie się, wszystko już w nosie
zacząłem mieć i tyle, młody ludzie tu w tyłek
kopną cię w najmniej spodziewanym momencie, sam przeżyjesz
on wstał i pione zbił, poszedł w stronę swoją po swoje
ta, założył kaptur jak zawsze na głowę



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...