azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

manti - wataha wstydu lyrics

Loading...

verse 1
za górami za lasami, za blokami stadionami
czterech żyło tam wygnanych, a ich twarze zakazane
kaptury na bani, poszukują łani
jeden był nawet żonaty, ale panie kuszą latem

drugi z kawalerów, kawalerkę miał nie ciasną
trzeci chciał być dżentelmenem tak więc wypiekł pyszne ciasto
przyniósł też śledziowe korki, jednak uderzyli w miasto
każdy cztery białe worki na jęzorki tym niewiastom

tak zaopatrzeni każdy czuje się z nich bogiem
na dodatek nasze czasy oferują sporo płotek
kiedy masz tę flotę i w kieszeni worek
to nie trudno o to towarzystwo jеsteś wtedy kotem

lasеk nad tą wisła jest tuż obok, blisko
a że był już środek nocy to do lasu śpieszno wilkom
było dosyć zimno, kajtek rozpala ognisko
aktem troski ja okrywa by do majtek łapska wcisnąć

hook

verse 2
damy imię to oliwia, bardzo chciała go zatrzymać
ale brakowało siły, ona sama nie powstrzyma
sypie się ta kokaina, no i rzeka pełna wina
zawołała pozostałych i się pomoc pojawiła
zaczynają ja przepraszać, no bo kajtek zjebał klimat
ona szybko im wybacza, no bo w sumie nie ich wina
ciemna ta dolina tak więc uderzają w kwadrat
święta trójca i ta panna w stadzie zastąpiła kajtka

uczą ja grać w darta, karta od prochu wyżarta
nauczyli wbijać szpilki, wilki spece na gokartach
tempo życia serca bicia im pobudza wyobraźnie
szybki pieniądz jebać lwice, no i jebać te przyjaźnie

wartości nadszargane, żaden z nich nie słuchał mamy
ojciec zwykle bywał katem, lub nie było w domu taty
znowu linie posypane, ona już nie daje rady
pragnie udowodnić siłę, prędzej zrobi zza światów

hook

verse 3
no i przychodzi poranek, w sumie było już południe
woda leje się tu z kranu, w ustach sucho w uszach dudni
już nie słychać k+mpli, może po te świeże bułki
wyszli z rana do piekarni by poranek nie był nudny

wtula się w poduszkę, ale szeleszczy jej w buźkę
kiedy otworzyła oczy to musiała składać puzzle
patrzy pod tą głowę, no i dostrzega zasłonę
od prysznica zrozumiała, że to życia już jest koniec
leżała w tej wannie, leżała bez ubrań
a na podłogowych kaflach leży wypełniona gumka
i tym samym pochlapana na jej smukłych drobnych nóżkach
a skurwiele nawet nie raczyli zrobić tego w łóżku

zbiera podarte odzianie, uciekła do swej mamy
trzej królowie się spotkali by się napić czarnej kawy
siedzą w domu ukochanej zioma z żoną czyli sprawcy
jedzą ciasto, w które kajtek wsadził siedem piguł gwałtu
karma



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...