mendi - bo$ lyrics
[verse 1]
jestem bossem, rozumiesz ziomek, ide za ciosem
hajsu za to nie kosze, ale sie jaram tym co tworze
“rap z wyższej półki” zamknął j-py niedowiarkom
nadal słuchasz tamto? kurwa, prosze cie bardzo
nagrywam, oddaje, popadam w rutynę
weź kopnij mnie w tyłek bo trace czas na to i siłe
a i tak nie doceniasz, myślisz że robię to chwile
i tutaj sie mylisz, bo nie powstaje to już w godzine
jak twoje rymy – chuja warte, moje robią miazge
to na co pozujesz jest straszne, a ja nie ma się za gwiazde
znam swoją wartość, ostatnio w górę się uniosła
ty weź obczaj, bo te nuty tutaj sieją już postrach
tak się robi rap, ja idę z d-ch-m czasu
nie stoje w miejscu, ide do przodu pajacu
nie muszę robić składanki “the best of”
bo moje wszystkie kawałki właśnie takie są, ziom
hejty piszą, że przypadkiem sprawdzili materiał
prawda taka, że każdy z nich na to czekał
tu za wysokie progi, koleś patrz sie pod nogi
rap bezkompromisowy, nie jesteś na to gotowy
[verse 2]
szacunek takiej pizdy, to ja mam na końcu listy
wiem, jestem sukinsyn i na dodatek zawistny
i mam sk!llsy, dlatego tak śmiało się tu panosze
jestem bossem, prosze, powiedz na głos, co burczysz pod nosem
chcieliście mnie wkurwionego? bardzo dobrze
wypierdalaj jeden z drugim hejcie, na razie prosze
będzie gorzej, jak wywleke tutaj brudy
ty jesteś głupi, więc nie masz prawa dyskusji
nie klikniesz że lubisz, co jest? wstydzisz się czegoś?
przecież wiem że słuchasz tego, więc lajkuj to dzieło
do dzieła, teraz jest twoja kolej
masz swoją chwilkę, bo mój czas trwa ciągle
panowie z konkurencji już wiedzą co sie święci
po raz kolejny nowy mc nie ulega presji
więc na chuj kolego, do mnie dzwonisz z zastrzeżonego?
myślisz że się przestrasze? mnie telefony nie gnębią (niee)
[verse 3]
ja dziś nagram, jutro nagram, będzie masakra
no poważka, za friko znów rap wam dam
rap wandal, wielu się to nie podoba
ale jest mała załoga co słucha z ipoda
z mp3 4, to lata, rozumiesz?
rozsiewamy to wszędzie, przez komputer do komórek
to jest jak wirus, przekazujesz, podajesz dalej
nawet bez własnej wiedzy i chęci, ktoś od ciebie złapie
ja mam swoich odbiorców, może być ich tu kilku
paru prawdziwych, lepsze od sztucznego przepychu
ja tu mam swoje, ty nawet nie masz jednej fanki
jedyne panie jakie możesz mieć, są jak grycanki
wszystko ustalone z góry, sterowane pomyślnie
bo królów nie może być wielu, jest jeden oczywiście
bo widzisz, jestem zajebisty dla zajebistych
a ty jesteś zwykłą pizdą – dla wszystkich
Random Lyrics
- peach kelli pop - red leather lyrics
- da lata - ponteio lyrics
- rover - koszyk lyrics
- los pericos - la ciénega boulevard lyrics
- kid noize - brooklyn lyrics
- az - we gon make it right lyrics
- the sophomores - ain't it lyrics
- 32j linexxx - hunned lyrics
- cat stevens - i'm so sleepy - 437997 lyrics
- panama bende - freestyle #24 lyrics