mendi - piątek, piąteczek, piątunio lyrics
[verse 1]
ostatni raz w tym tygodniu budzę się przed świtem
od poniedziałku czekałem na ten moment #weekend
jeszcze pare godzin i bede cieszyć sie zyciem
jest piątek, piąteczek, piątunio, jest gites
no stress już, wszystko na pełnym luzie
bez spin, choć czas w pracy jakoś mi się dłuży
to odwrotnie proporcjonalnie do soboty i niedzieli
wtedy wskazówka zegara na dopingu leci
jakoś wytrwam tu, ale prosze już o koniec
i klasycznie już, wszystko na odpierdol robione
jest wkońcu piątek, chce już stąd odejść
i nie ma takiej siły która zatrzymała by mnie tu, więc z bogiem
otwieram drzwi, wypierdalam stamtąd jak najdalej
koniec tygodnia, choć dla mnie on sie zaczął właśnie
i jest opcja, pierwsze co robie po wyjściu
kierunek sklep, hmm co sobie kupić do drinków? ciężki wybór…
[verse 2]
gdy tu mamy sezon, jest keep it grill
i wtedy lepiej wchodzi zimny browar, niż jakiś drink
kiedy jednak czujemy już zime za rogiem
wtedy co nas tak rozgrzeje jak łyk gorzkiej?
w sumie żaden problem, lubie wszystkie pory roku
byle ten piątek i cały weekend trwał już wkońcu
wtedy nie ważne jak, ważne ile i co?
nie ważne czy to plastik czy ciemne szkło
mały follow up, skumasz jak kojarzysz track
bo kiedy biba trwa, wbija się do głowy rap
i samoczynnie tak, zaczynasz kiwać głową
nie istnieje obok nic, tylko sam alkohol
jest całkiem spoko jak narazie, warto było czekać
jest imprezka, posiadówa lub jakiś wypad
i jest mega już, kto by nie chciał więcej
drogi piątku, czy mógłbyś wpadać częściej? prosze o jeszcze
[verse 3]
skoro jesteś już piąteczku to zaczynam korzystać
to z czym startujemy, na początek może czysta?
później będzie freestyle, totalny mix pewnie
a jutro będziemy płacić za błędy i już nie będzie pięknie
no ale nic, korzystać przecież trzeba
jest pierwszy piątek tygodnia, więc można sie najebać
nie ma przebacz dziś, podsumujmy ten tydzień
kielon w gardło, pyk, teraz inaczej już to widze
bang, kurde, ale faza
czemu ten obraz tak sie rozmazał?
nie chce nawet jutro czuć tego kaca
a na bank sie zjawi, ta cholerna łajza
było warto, bez dyskusji
piątkowy hardcore, w chuj konkluzji
jeden dzień, nie, w sumie weekend
bo innych planów nie mam już na ten tydzień
ciach, wycinam ten dzień z pamięci
czekałem na niego tak długo, brak w tym konsekwencji
i może właśnie w tym tkwi cały urok
piątku, piąteczku, piątuniu, wracaj niedługo
Random Lyrics
- casey veggies - actin' up lyrics
- micah - dirty bastard lyrics
- olexesh - ich komm allein lyrics
- freestyle (arsonists) - scan the fields (u.s. remix) lyrics
- mick jenkins - headass lyrics
- billy joe (redneck family) - révélation (freestyle) lyrics
- braza - ela me chamou para dançar um ragga lyrics
- jus allah - wine & spirits lyrics
- firma - przeciwko kurestwu i upadkowi zasad lyrics
- lucy angel - 18 wheels lyrics