michał tomasik - anthem of a million thoughts lyrics
[hook]
miałem milion myśli o tym, jak
wstać rano, żeby nie spaść na dno
i żeby nie chlać na noc, ale wciąż tak samo –
ćpam na noc, żeby tu nazajutrz móc wstać
stanąć i się śmiać z tego koszmaru, choć to nic nie rozwiązało
[1. zwrotka]
co dzień, gdy wstaje rano myślę – “dzisiaj znajdę cel w życiu”
idę do robo, łapię mandat – nie chce mi się chcieć nic już
poświęcam też dzień liściom, skręcam je
nie mam gdzie iść już i mógłbym tu skończyć, bo kładę się; perpetuum mobile
quo vadis, domine? nie wiem. nie wiem, co robię źle
dopiero plan i aneks i kolejne zmiany w planie wdrożyć chce
w życiu chodzi o to, żeby się nim najeść. być sytym
rozmnożyć, zarobić i nie narobić się przy tym. ale to wyczyn
trzeba jaj albo bodźców, albo żadnej innej opcji
jutro i tak wstanie słońce, nowy dzień – nigdy nie gorszy – wiesz to!
ludzie doceniają słońca światło i ciepło
dopiero nocą, gdy jest zimno i ciemno, o ile nie śpią
[hook]
[2. zwrotka]
zatrzymuję czas, nie przestrzeń – tak jest prościej
będę wiecznie miał 24 w innej rzeczywistości
bo czuję się jakby kolejny już mówił mi mimo dobrych chęci:
“jedyny sposób żebyś żył, to w ich pamięci”
coś słyszałeś kiedyś o nim, ale nie gdzie go szukać trzeba
to jak ja moje fanki – albo to cichodajki, albo ich nie ma wcale
tylko w snach nie pale. w snach bywam najebany
niech się zgłosi jakiś psychiatra i mi powie, co jest grane
w snach rucham lily allen. czasem jak filmy andersona sny
lecz częściej jakby burton reżyserował tim je
i przekonuje się przez kolejne chwile, że muszę pamiętać
jeśli zachłysnę się szczęściem wyleje go we łzach
[3. zwrotka]
chcesz podbić świat, chcesz rozbić bank. mieć z hobby hajs
dotknąć gwiazd, być jedną z gwiazd, mieć innych za nic
tylko pieprzyć się, słuchać muzyki, chlać, jarać
znowu chlać, znów mieć 15 lat i spierdalać
młody pezet, młody mes. jebać tę rapgrę, co teraz
kocham wczoraj i jutro – dzisiaj już może się zbierać
niech wypierdala między bajki, jak równouprawnienie
co?
ktoś to musiał powiedzieć
[outro]
każdy chce jebać wszystkich, aż nie ma kogo jebać już
każdy jest panem świata, królem życia, łatwo nie ma
nienawidzę dwulicowych suk, intryg, fałszu i gdy smucisz
tak naprawdę zdecydowanie wolę choćby psy od ludzi
zaczynam ćpiątek rano, jebać pracę, coś wymyślę
dziś nie przyśniło się nic, bo blunt wypalił mi sny, więc mam ciszę
i piszę notatki do siebie z przyszłości
z nadzieją że zrobię więcej niż dziś mi się chce; dorośnij
Random Lyrics
- dr. faustus - mörder auf dem hinterhof 2 lyrics
- boba boyz - thai tea trippin' lyrics
- chutch mcgillicutty - so clutch lyrics
- versatyl & pilgrim - lessons lyrics
- anneli saaristo - tunnetko tššn rakkauden lyrics
- la arrolladora banda el limón de rené camacho - la escencia de tu vida lyrics
- smiley face'zer - wat dey gon do lyrics
- bart baker - watch me (whip / nae nae) parody lyrics
- toka - $onho lyrics
- 9 days to kill - hasta luego lyrics