michał tomasik - don't disturb lyrics
[verse 1.]
wszystko milczy, ale odzywa się pianino. wtem wybrzmiewa mój głos
choć wiem, że już za chwile te chwile ukojenia zmysłów tu przerwie mi ktoś
więc wybije stąd – tyle mnie było. mam plany misternie skonstruowane
ale wiem, że nie ma nic za nic, więc muszę się kajać – mój panie!
więc przerwiesz mi moment spokoju, bo chcesz tak bardzo mi przecież tu dopomóc
zrealizować to, co wymarzyłem sobie zaledwie kilka chwil wcześniej, prawda ziomuś?
nici z mojej przyszłości, jeśli się wobec ciebie nie zobowiążę do poświęcenia
przecież jesteś taki wielkoduszny. kurwa mać, to co ja mam teraz!?
[break]
[verse 2.]
proste, nie mam prawie nic, zero przyszłości, kilka zaległości i kłód pod nogami
ludzie wielkiej łaski, zamiast której spływa tylko chłód z oczu wprost na mnie
jakby te oczy patrzyły tylko na to, co zamienić mogą w złoto
więc bez obrazy oczywiście, ale nie możemy się widywać odtąd
nie chce wplątać się w zobowiązania bez cyrografu, jak david martin
bez względu na zakończenie, ale coraz większa jest ta premedytacja, żeby samemu ogarniać
wczuwam się w jasnowidza. mam już nawet napisany inny numer na temat
byś mógł się pasywnie przyglądać, jak – bez twojego wpływu – cały mój świat zmieniam
[hook]
ja wiem, co lubię
wiem, z czym się źle czuję
wiem, co mi sprawia przyjemność
co odrzucić wiem to
[verse 3.]
na tym właśnie polega moja wolność, że nie robię tego, co ty chcesz, żebym robił
to nie byle bunt. chce to zrobić sam, chce wyrobić sobie własne metody
nie wygrażam się, by udowodnić, ze to ja tu jestem lepszy, a ty chujowy
zresztą nie będę się tłumaczył, zrozum że po prostu mam swoje powody
ale powiedz mi kim ty jesteś? albo raczej za kogo ty się uważasz
by chcieć decydować o losie obcych? trochę zuchwale jak na kogoś bez ołtarza, czyż nie?
może to poniżej pasa – szkoda, bo sadzę, że ci się należy
może poczuwasz się do roli boga, bo za mało osób tu w ciebie wierzy? jak to jest?
[hook]
[verse 4.]
czuje się wyzuty z empatii i wiary w twoją empatie, w ten twój niebywały altruizm
nawet nie chce się przekonywać ile w tym prawdy, bo jeszcze cie zrozumiem
albo znając moją łatwowierność, wmówisz mi, że jestem ci coś winien. nieładnie
nawet ów corelli musiał się odwołać, do magii, by dostać to, czego pragnie,
więc odpuść sobie, wszak żaden z ciebie nawet marny taki prestidigitator
może i diabeł nie kobieta, ale nie nalegaj, bo wyglądasz jak amator
a ja będę choć trochę bliżej szczęścia, gdy po wysłuchaniu kilku tych wierszy
ty dasz mi wolną rękę, a ja spokojnie będę mógł powiedzieć, że znów wszystko milczy
[outro]
Random Lyrics
- gracy hopkins - big ben 1.5 lyrics
- cloudy of undrcvr - adderall luv lyrics
- wizard beats - v.i.g lyrics
- diego fauci - seis vueltas lyrics
- heffron drive - had to be panama lyrics
- g herbo - windy city shit lyrics
- siddhant raman - tell me lyrics
- nashville cast - if i drink this beer lyrics
- karl wolf - ghetto love - no rap version lyrics
- marco hinojosa - pa ti pa mi lyrics