michał tomasik - wołanie o spokój (part ii) lyrics
[hook]
i tak nienawidzimy ludzi, więc wyjedźmy gdzieś
nie muszą z nami być, by nam zazdrościć, to pewne, że
przyczepią się już z nudów, już przywykli. nie z zawiści do nas
bo mają mało rozrywek w telewizji
skoro i tak nienawidzimy ludzi… chuj! wyjedźmy gdzieś
nie muszą z nami być, by nam zazdrościć, to pewne, że
przyczepią się już z nudów, już przywykli. nie z zawiści do nas
bo mają mało rozrywek w telewizji
[verse 1.]
można się odciąć od nich i ponarzekać swobodnie
bo na serio na trzeźwo na nich patrzeć nie mogę
na ten ich wzrok, co przeszywa. myślą, że wiedzą, co przeżywasz
ze jak zobaczą twój outfit, to cie już znają
że ksywa cie określa całego, choć to nie ty na nią wpadłeś
mam brudne buty, więc znasz o mnie całą prawdę
szufladkują skrzętnie. ja jestem nudnym mentem
a jak już poznają muszą kupić szafę, bo się w szufladzie nie mieszczę
pierdolisz, że ten werbel jest chujowy, a siedziałem pół dnia nad nim
wchodzi ten sampel. o! dlaczego ci gacie spadły!?
może to kompleksy? nie wiem. nie wnikam
tego już się nie da naprawić, więc zamknij ryj. ja znikam
tak, uciekam, bo nie umiem już dłużej walczyć
nie, nie chcę być naocznym świadkiem. wyjedźmy gdzieś
nie muszę pieprzyć, byle ich tam nie było
bo jesteś tą jedyną, z która mogę śmiało spędzać czas
[hook]
[verse 2.]
teraz spójrz na tych ludzi, których mijasz. nie chcą być grzeczni
ale jeśli my chcemy rozrabiać szukają odskoczni
jeśli chcesz wypić piwo, musisz znaleźć dobre miejsce
w parku dojebie się pies, lub suka. nie wiem, co lepsze
przejdź się koło tych ludzi i posłuchaj o czym mówią
bo ta widziała tego z tamtym, co był kiedyś z tą kurwą
a on widział w sklepie czapkę, tydzień później byłą już droższa
o, kurwa, dwadzieścia złotych! rozbój! jak tak można!?
i już zaczynam myśleć, że jestem ponad to
otaczają mnie głosy. jebani opętać mnie chcą
znowu ich słyszę, choć już nie słyszałem prawie
teraz myślę tylko: czemu ja, kurwa, nie mam słuchawek?
trzeba działaś w tej sytuacji, bo im z tym chyba dobrze
nie mogę im życia niszczyć tylko dlatego, ze ich nie poprę
w tych działaniach, więc to skłania mnie do eskapizmu
wiem, że mówię oględnie, ale kochanie właściwie
[break]
skoro i tak nienawidzimy ludzi, to może gdzieś wyjedziemy
najlepiej teraz, póki mam czas, siłę i płoniemy
póki nie zgaśliśmy. żyjemy i nie chcemy tego zmieniać
wręcz przeciwnie – nieograniczani chcemy się rozwijać, więc
[hook x3]
i tak nienawidzimy ludzi, więc wyjedźmy gdzieś
nie muszą z nami być, by nam zazdrościć, to pewne, że
przyczepią się już z nudów, już przywykli. nie z zawiści do nas
bo mają mało rozrywek w telewizji
[se wyję jeszcze]
Random Lyrics
- amberian dawn - valkyries - 2013 version lyrics
- puya - change lyrics
- olexesh - super 6 lyrics
- jethro tull - thick as a brick - live at madison square garden lyrics
- kat mcsnatch - i don't like you lyrics
- sweet california - todo lo que yo quiero lyrics
- proclivity - a great hook lyrics
- grizzly bear - taken down (marfa demo) lyrics
- zahi - heaven and hell [remake] lyrics
- julma-henri & syrjäytyneet - 8 lyrics