miketheuniverse - online freestyle lyrics
mike
pochodzę z miasta pięknych bloków i szarych nałogów
gdzie flaszka jest dla wielu chłopów niczym antidotum
pamiętam wuja i granie razem w piłę na plaży
popija czystą dłużej niż wyszło mu stażu pracy
jak masz ziom patent to weź na nim rób papę
to twój statek i sam ustalasz kurs na czek
żyć pośród marzeń to nie życie lecz agonia jest
wygląda marnie w perspektywie wieczna bomba, hej
room
brudne serce to zwykle brudne ręce też
to kim jesteś to wiesz ty i czy widzisz sens
żaden z nas tu nie ma skrzydeł + wiemy co to stres
rany liżesz jak algidę + nie ze wstydem jak piеs
ale z wiarą, że już było co być miało, pomału
to kręty slalom jak nałóg i zerka jak z piеdestału
każdy kto krzywdy tu nie zaznał w życiu
mając co dusza zapragnie + za pieniądze od rodziców
mike
yo
chcemy istnieć, ale nie z daleka + bo tak lepiej
mam krzywiznę, ale nie po lekach + po tym świecie
gdzie ambicje się odwleka, albo chowa w kieszeń
i gdzie biznes i moneta stoją przed człowiekiem
jak tam gościu? bo ja mam dość smogu
mam dość reguł stale łamanych po zmroku
mam dość biegu odbierającego rozum
ale też dość oddechu żeby nie przerwać lotu
room
świat wykrzyczy ci bez złudzeń: ‘ty, na wiele nie licz!”
można szczęścia szukać w wódzie, ale nie szukaj nadziei
każdy chciałby dziś na jedwab wymienić ten drelich
ale nie kojarzyć z trudem tego, znaczy, nie kleić
nie łatwo wyrwać się z matni + pewne jak śmierć i podatki
patrzę w twe oczy zamglone, znowu błyszczą jak plastik
co drugi tu zapija proszki i liczy na zmianę
będąc świadkiem naocznym dobrze wiesz co się stanie
mike
wiem
ucieczka często kusi + za mną ta gama adresów
nie zawsze cel podróży płonął jak flara na meczu
poczułem wstręt do ludzi żyjących z dala od reguł
kurwa, braterstwo wódy co mówi nara przy pechu
nie jestem święty, nie walczę o relacje
nie lubię presji, ani kiedy ktoś ma rację
nie pamiętam jak łaskocze łza
słucham lady pank, sam mi się kręci blant
room
prawdziwości nie kupisz, los potrafi nas kusić
aby rzucić wszystko w diabły
chcę być mądry wśród głupich, moja gleba jest jak sufit
dla tych którzy mają plan by
być kimś
ciągle lepsi od reszty, reszta ziom jak marionetki
które pozwalają dotrzeć
żyć i
ciągnąc kreski na pęczki, widząc prestiż w agresji
licząc tylko na pieniądze
mike
także byku, kitraj piersiówę w kiermany
trzymam dystans, szuje czuję z zatkanym
a zwłaszcza te
którym mocno wszedł kryształ, zrobił jajówę na bani
styra ostro cię wixa, każdy na próbę coś palił
jak się wozisz jak pizda, bo masz gotówę za gramy
to potem nie płacz na wysp+ch, że masz harówę przez pały
jak twoje życie to misz+masz przez tanią wódę i gramy
to kurwa, poszukaj wyjścia, weź nie leć w chuja jak kali
room
braku reguł pozazdrości ci każdy kto nie chce
dzielić przestrzeń z podobnymi bezwiednie
nadal wielu imponuje nieszczęście
o, areszty śledcze i oddziały zamknięte
ile oddasz za pengę? nawet wolność poświęcą
z etykietką: “ludzkie armatnie mięso”
żadna przeszłość nie rzutuje na jutro
ale ufam konsekwencjom bo nas nigdy nie opuszczą, ah
Random Lyrics
- skeets mcdonald - fast company lyrics
- 27.fuckdemons - majuś lyrics
- ryan griffin - what i live for lyrics
- gilbert o'sullivan - this riff lyrics
- marina živković - ostavi lyrics
- tim karr - simple pleasures lyrics
- driftboys - gakkou lyrics
- trixionit & dirtyspark - не вывожу (don't take it out) lyrics
- vera nešić - oko moje zagonetno lyrics
- mirwin - peaks and valleys lyrics