miszel - limit lyrics
[intro: miszel]
podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
dopiero krok jeden dalej przed nimi
nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
patrz, idziemy wyżej
codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
dlatego tak chyba miało być, dlatego tak chyba miało być
[refren: miszel]
podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
dopiero krok jeden dalej przed nimi
nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
patrz, idziemy wyżej
codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
dlatego tak chyba miało być, żeby to życie znów miało sens
podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
dopiero krok jeden dalej przed nimi
nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
patrz, idziemy wyżej
codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
dlatego tak chyba miało być, nigdy już więcej nie będzie źle
[zwrotka 1: miszel]
codziennie podnoszę limity, dlatego bessę redukuję
po co ci były te zeszyty? życie dopada — się kończy sen
bywały czasy, nie było nic, wtedy prawdziwych poznaje się
dzisiaj będziemy najlepiej żyć, za te momenty, gdy było źle
(tak mnie wychował ten świat)
stoję tu sam, zawsze dawałem, co mogę dać
zawsze wolałem coś więcej mieć, zamiast bez celu w szeregu stać
czego ty możesz nauczyć mnie? jeżeli lekcje wyciągnę sam
zostaje tylko pożegnać się, jeżeli nie ma cię w świecie, w tym który znam
podnoszę limit do góry, nigdy już więcej dolnej amplitudy
spytaj, kto reprezentuje te mury
kto się nie podliże żeby wydłużyć swój moment, by nadal podążały tłumy
wole sam stać i nie wiele mieć ludzi, by nigdy ze sztucznym uśmiechem się budzić
ile już osób mnie minęło w sumie? chyba powoli już gubię rachubę
dlatego dzięki, że jesteś, nie robię tego, by polecieć w esce
ale też spoko, jak puszczą mnie jeszcze, dla mnie bezcenne jest to, że tu będziesz
zawsze w to wierzę, nie to, co te węże, których zakręci się więcej
hossa za chwilę nadejdzie, za to oddawałem serce
dlatego w końcu jest lepiej (grra)
[refren: miszel, zeamsone]
podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
dopiero krok jeden dalej przed nimi
nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
patrz, idziemy wyżej
codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
dlatego tak chyba miało być, żeby to życie znów miało sens
podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
dopiero krok jeden dalej przed nimi
nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
patrz, idziemy wyżej
codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
dlatego tak chyba miało być (yeah, yeah, yo), nigdy już więcej nie będzie źle
[zwrotka 2: zeamsone]
jebać limity, limity, chcę przelać sto koła, to gimme this
mój drogi banku, przecież ja nie żaden bankrut, pracuję tyle dni
odkładam na czarną godzinę (what?)
w deszczu po ciemku za darmo chodziłem
i zwiększałem limit, jebałem strefę komfortu i to chyba mi dało siłę, yoł (yo)
nie wiem, o czym gadać z ludźmi, nie mam wolnych popołudni na durni
znowu dudni bass, co jakiś czas chcą mnie zatrudnić, yoł (yo)
prędzej mnie załatwią na kulki, niż nałożą limit odgórny
nie chcę mieć z nimi wspólnych k+mpli, skoro tak obłudni są
edycja limitowana — ty kupujesz na olx’a to wstawiasz
mnożysz cenę razy dziesięć i szybka wypłata od tego, co się nie załapał na drop (drop)
po+pozycja gwarantowana, bo codziennie dbam, by coś porozrabiać
zbudowałem tę pozycję, by dobrze zarabiać, to jest wieloletnia praca
kombinuję, by limity obalać, ale i jakieś limity ustawiać
nie zawsze trzeba maksować wyzwania
może i przydałoby się mniej jarać
trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć “stop”, a kiedy wpierdalać się cały naraz
życie to sztuka wyważania głowy i ciała — optymalne zachowania
[refren: miszel]
podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
dopiero krok jeden dalej przed nimi
nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
patrz, idziemy wyżej
codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
dlatego tak chyba miało być, żeby to życie znów miało sens
podnoszę limit, nie mogę wizji budować na chwili
dopiero krok jeden dalej przed nimi
nie schodzę ze sceny, patrz, jaki mam feeling
patrz, idziemy wyżej
codziennie podnoszę limity, codziennie więcej od życia chcę
dlatego tak chyba miało być, nigdy już więcej nie będzie źle
Random Lyrics
- blessd & nacional oficial - himno de la grandeza lyrics
- urias - rasga (live) lyrics
- tayc - pray lyrics
- el snappo - smoke with me lyrics
- 06brick - loner lyrics
- nikiplugg! - младшая сестра (younger sister) lyrics
- 359th autistic metal legion - fire and ice lyrics
- packhorselibrarian - king of hearts lyrics
- pixxie - aftercry (live) lyrics
- 33black - gimme the loot lyrics