azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

mor w.a. - widzę świat lyrics

Loading...

[verse 1:]

dziesiąta z rana, godzina młoda
nie mam nic w planach
wychodzę z mieszkania, schodzę po schodach
a tam pierwsza kłoda, sami wiecie
leży srebro na parapecie – na nim plama
schodzę niżej, na półpiętrze jakiś baran
helu ćwiara zjarana, j-pa jakaś bez wyrazu nakirana
a za drzwiami schowana jego mama załamana
nie wie sama co ma robić
jak w podobnej sytuacji prawie każdy rodzic
i zwątpienie w niej się rodzi
czy mu dała życie gorzkie, że je takim cukrem słodzi
albo proszkiem
jeszcze chwila i wychodzę z klatówy
a tam jakiś typ gruby, kawał skurwysyna
wzrokiem pedofila obcina jak istota niewinna bawi się
małe dziecko co o życiu mało wie
ale matka przestrzegała je:
“nie zadawaj się z obcymi, choć z pozoru człowiek miły”
dziecko nie ma zaufania do takiego pana
co słodycze daje w zamian za chwilę dotykania
ale może to już moja mania
może tylko sobie patrzy, sam bóg wiedzieć raczy
a ja dalej za swoimi krokami
szarymi chodnikami się przemieszczam
tutaj mieszkam
drzewo wierzba, drewniana ławeczka
widzę z daleka swojego człowieka
a z nim jego koleżka, ale nie są sami
przez policję spisywani, jak to zwykle bywa – za nic
postrzegani jako młodociani chuligani
bo inaczej ubrani
przez przechodniów wytykani, wzrokiem gani starsza pani
a psy zajarani
społeczeństwo ich chwali
bo przestępców złapali – śmiech na sali
ja się zrywam
i nie ukrywam, że unikam fiskania
tak bywa, że czas upływa
a dyskusja z nimi to jego strata
pora na konkluzję z obserwacji tego świata:
nie wszystko dookoła jest takie piękne
widzę rzeczy obok których trudno przejść obojętnie
ale naprawianie tego to nie dla mnie zajęcie
co ma być
to i tak będzie
tyle rzeczy złych czai się wszędzie
a w tym ludzi spędzie większość przykleiła se do twarzy szczęście
i fałszywy żywot wiedzie w swoim wymyślonym świecie

[chorus x2]

idę (idę)
patrzę (patrzę)
widzę (widzę)

świat z którego jestem dumny (czasem)
a czasem się go wstydzę

[verse 2:]

jak okiem sięgnąć – wszechobecna obojętność
ludzi ogranicza znieczulica
i pożera świat
zupełnie jak szkorbut, już dosyć o tym – pora na powrót
wtedy jak na ironię sprawy przybierają diametralnie inny obrót
to tak jakby w rajski ogród przerodziło się piekło
nagle robi się lekko
zaczynam zauważać wokół siebie piękno
a rzeczy złe powoli bledną
a w tym ludzi spędzie
jednak znajdzie się miejsce na prawdziwe szczęście
a najczęściej tam gdzie ludzie żyją w biedzie lub na ulicach
oni doceniają to co sami mają – co dostają od życia
radości znają innego pokroju niż wartości materialne
mowa tutaj o miłości
to dla nich naturalne, co b-n-lne dla tych
którzy myślą, że mogą kupić wszystko
ale ja wracam do tych, którzy są tu blisko
szanują siebie, a poza tym całe swoje środowisko
a każdy się stara by na pierwszym miejscu były
miłość i wiara
honor i nadzieja
a nie demonstracja siły
na barkach rodziny
przez ojca dokonana
albo nałóg dziewczyny, która na kolanach
chapsa dzidę za ćwierć grama – dramat (dramat)
jednak jak miło czasem spojrzeć – dojrzeć
co dobrego dajesz boże i co jeszcze dać mi możesz (możesz)

[chorus]

idę (idę)
patrzę (patrzę)
widzę (widzę)
(x5)

świat z którego jestem dumny (czasem)
a czasem się go wstydzę

idę (idę)
patrzę (patrzę)
widzę (widzę)
świat z którego jestem dumny (czasem)
a czasem się go wstydzę



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...