okoliczny element - ojdupdup lyrics
[zwrotka 1: mejdej]
zacząłem myśleć żeby przestać trwonić talent
w pogoni stale staję się chłodnym draniem
zły na świat na siebie, zły na przeciwną płeć
zły na przyjaciół i wszystkich, którzy śmigają w m5
naprawdę nienawidzę systemu edukacji
bo rodzi konformistów i absolwentów bez pracy
nienawidzę starych bab, dziadów, moich sąsiadów
co mają wkurw, gdy leci rap do dobrych podkładów
pieprzę te hity z radia, wytwórnie i studia nagrań
nienawidzę wydawców, co chcą na durniach zarabiać
wkurwia mnie banda typów, co się lampią krzywo
nie uderzę ich, bo bym dostał za to wyrok
jestem miły skurwiel nienawidzę cwanych prostaków
nadzianych od mamy i dam dla adwokatów
pieprzę tamten rap wszystkie te groupies to dziwki
sram na ten show i na to jakie wrzucisz używki
[zwrotka 2: nin+jah]
dwa zero jeden zero, a lat 2 razy tuzin
wkurwiony na świat daj mi karabin lub puzi
i tratatatata wszystkich zmiotę
bo mam złość i cholerną ochotę
bez kitu niеnawidzę tego syfu wokół
jestem jak “co u ciеbie”, “a weź daj spokój”
zły na mróz na dworze i sąsiadów z klatery
jebanych konfidentów i stare babery
zły na siebie zły na ciebie i na starych
na przyjaciół pracę fanów rapu
tracę wiarę w polski hip hop kiedy włączam radio
zły na wszystko i na to zjebane państwo
gdzie jest przypał wciąż tu cię wsadzą za gandzię
zus zabiera w chuj, a w pracy płacą marnie
i tak tu idzie jak hst mam tu zły dzień
i ja pierdolę czeka mnie cały tydzień
[zwrotka 3: majkel]
wyładuj swoją złość i przypierdol komuś w nos
lub przypierdol sobie w nos i naładuj swoje zło
cokolwiek wybierzesz spowoduje wzrost
negatywnej karmy, lepiej sprawdźmy jak smakuje sort
baza do ciebie gościu robię rewizję
fada nie zwalnia z odpowiedzialności za twoje decyzje
kazanie cisnę, jakbym odprawiał mszę
i straszę okultyzmem, przyjdzie czort i cię zje
kiedy tak patrzę na tych obarczonych błędem
wkurwiam się tak jakbym stał pod pocztowym urzędem
i po godzinie stania okienko zamknięte
jeszcze trzeba się użerać z okolicznym elementem
panowie nie mam kurwa drobnych na wino
nie ma litości dla skurwysynów, kazik dobrze nawinął
dialog jak z tarantino wciąż gada o przypałach
człowiek który działa ale sumując go to pała
jestem wkurwiony na nich jak ali na ringu
i w końcu eksploduję jak kurwa talib w boeing’u
bo się naoglądali filmów lubaszenki
styl polskiej gangsterki, mam z tego ubaw wielki
[zwrotka 4: mejdej]
mam w sobie miłość i nienawiść jak radio raheem
żeby nie zabić wszystkich wokół mam wiadro i dym
nie kocham wszystkich jak pan bóg to już na pewno
musiałbym mieć dwa serca coś jak król czerwo
daję upust nerwom które w sobie tłumię
niemy krzyk nikt nie słyszy mnie choć stoję w tłumie
i choć wciąż mówię sobie ‘jeszcze nie jest tak źle’
jak narazie myślę bluzgam i wkurwiam się
[zwrotka 5: nin+jah]
joł, co za chujnia męt znowu kac męczy mnie
nie ma luzu bo w kieszeni nie brzęczy cash
kolejny ciężki dzień niby mogło być gorzej
znowu wstałem z wyra i było ciemno na dworze
wiesz dziś nie czuję się najlepiej
od rana tylko biedę klepię
te nerwy chyba zaraz komuś ciosa wlepię
nie można tracić głowy
jutro dzień zupełnie nowy jest
Random Lyrics
- apxcxlyptic - propaganda lyrics
- matt summington - not no thing lyrics
- singernausicaa - finding myself lyrics
- damien bueller - chemia lyrics
- creepkido - interstellar lyrics
- jeremiah spottie - los bandidos lyrics
- decatur - magazines + clementines lyrics
- earth (cz) - diamanty lyrics
- simulakra - follow the flies lyrics
- jc lemar music - tumisang modimo lyrics