p.konrad - piękna pani lyrics
[zwrotka 1]
jest chyba pierwsza na zegarku, dzwoni do mnie ładna pani
ciekawe po jakie licho, aż mi się zachciało zapalić, ej
najpierw życzliwości, chociaż nic nie zrozumiałem
pyta mnie nagle, bezpośrednio, czy pomogę jej
ruszyć kości i zawiozę na zabawę
bo te ładne twarze chcą się pobawić z koleżankami i chyba ma wprawę w takim proszeniu ta pani
i to zrozumiałe i mówi, że dziś na grubo leci i pyta mnie, pyta czy podjadę tam i zawiozę je na balecik
dostanę gażę jak się pobawię w taksówkę, bo to oln
tutaj dobry driver to sukces, zależy czy zawieźć cię chce
wracają do ładnej pani, tłumaczy, tłumaczy, odpalam dynamit
ja zawsze na czarno się wożę, ej, a oni biali, a oni biali
bo nasze miasto pachnie fiutami, pachnie szczynami, ej
przepraszam za naturalizm, za pretensjonalizm tеż
tam na obskurnych ulicach ci wejdzie, po dwóch godzinkach ci wejdziе radość do życia
zresztą sama to wiesz, zależy ile cię tam trzyma bejbe
dlatego dziś robisz test, będzie za mocno ty wiesz
twoje życie to tsunami, lubisz czuć się the best
dalej czujesz tą wieczorną rozkosz i mamisz i mamisz tych chłopców oczami
jebać motłoch ten, zostańmy sami
[refren]
chodzę po rodzinnym mieście i się męczę czasami
i mnie męczy czasami i mnie męczy czasami
jak te panie lawirują po ulicach jakby były w miami
jakbyśmy byli w miami ziom
chodzę po rodzinnym mieście i niedowierzam wciąż
tyle zmian i tyle zer i co się dzieje nieraz
chodzę i wspominam i się dziwię co tu robię, oh
chyba pogubiłem się i chyba czas na spowiedź teraz
[zwrotka 2]
już nie wiem sam kim jestem, kim byłem i dla kogo
już nie wiem czy to testem było, komu miało być błogo
na sam koniec za zasłoną, pójdę drogą niezbadaną jeszcze
będę liczyć weksle, będzie srogo
lepiej, żeby jeszcze proszę pani twoje oczy kleszcze
nie zawiodły mnie, powietrze nie zgęstniało, ej
leszcze tlenu mi za mało, czuje że moje z midichlorianów to ciało
jest po prostu lepsze, moje ciało, jak to stało się?
i ile godzin tu spędziłem, pytasz, a gdzie?
nie powiem wam specjalnie, miałem szklankę i raczyłem się mozart’em
lećmy, lećmy z fartem, będę pić co rano filiżankę dobrej kawy z wami, a wspomnienia leczmy blunt’em
lećmy, lećmy z fartem, będę pić co rano filiżankę dobrej mocnej kawy, a wspomnienia kasować blunt’em
będę, będę, będę, lecz tymczasem teraz bracia tańczcie
[refren]
chodzę po rodzinnym mieście i się męczę czasami
i mnie męczy czasami i mnie męczy czasami
jak te panie lawirują po ulicach jakby były w miami
jakbyśmy byli w miami ziom
chodzę po rodzinnym mieście i niedowierzam wciąż
tyle zmian i tyle zer i co się dzieje nieraz
chodzę i wspominam i się dziwię co tu robię, oh
chyba pogubiłem się i chyba czas na spowiedź teraz
Random Lyrics
- mipso - just want to be loved lyrics
- bitsaeon (m.o.n.t) - moonlight lyrics
- trapninjaboy - расскажи lyrics
- toys that kill - goodbye california lyrics
- xvi religion - quello che ho dato 2 lyrics
- homemade haircuts - candy hearts lyrics
- isas stepz - englevinger lyrics
- kuźnia hitów - holocaust magów ognia lyrics
- kur - breaking necks lyrics
- en?gma - flowontheroad lyrics