palmowski - bułki i gołębie lyrics
no halo, palmowski, gdzie ty jesteś?
jestem w łodzi i dookoła te gołębie
idę po mieście, wszędzie nasrane, jajebe
chciałbym zjeść bułkę albo chociaż chlebek
ale taki luksus nie dla mnie, e+e
widzę dziewczynę, zajada się bułą
ma ich całą torbę, myślę „spróbuję”
podchodzę do niej i pytam niezręcznie
„yy, cześć, też lubisz gołębie?”
ona patrzy na mnie, jakbym był jakimś zbirem
ja szybko zrozumiałem, mówię „mordo, chilluj”
podszedłem, bo mam ochotę na bułkę
a wszystko zamknięte, niedziela, rozumiesz?
ona nadal nic nie mówi, tylko patrzy na mnie dziwnie
żuje ten wypiek, jak w jakimś nudnym filmie
tak wolno i trochę jakby ze wstrętem
nagle upada jej bułka, zjadają ją gołębie
kurwa, jebane szczury latają, srają, wybryk natury
mrówka ma więcej polotu, bez porównania
mruwa to kocur, mruwa to kocur
ja siedzę w kocu, marzę o tej bułce z piekarni na rogu
i dzwoni telefon, ja odbieram halo, czarna dopytuje:
ej, co?
co się stało?
eee, no to biegam dzisiaj po mieście, nie?
szukam tych bułek i nic nie mogę znaleźć
i nagle patrzę, że jest jakaś laska w różowych włosach
i trzyma całą torbę z piekarni
ja podbijam do niej, a ona się strasznie mnie przestraszyła
a mi chodziło przecież tylko o te… bułki
bułeczki z piekarni to jedyna rzecz, za którą mógłbym zabić
ale nigdy bym tego nie zrobił, ja jestem normalny, tylko trochę głodny
siedzę i gapię się w sufit, nie wyjrzę za okno, tam wszyscy jedzą
te bułki, jest siedemnasta, no kurwa, wytrzymam
w poniedziałek rano otwiera malina
tak mówię na panią z piekarni na rogu, bo zawsze ma usta jak po jedzeniu lodów malinowych
i uśmiech szeroki, gdy podaje wypieki, bułki, torty
wypieki na twarzy i wypieki w torbie
wracam do domu, mam uśmiech na mordzie, to jutro
a dzisiaj narzekam, włączę se film, poczekam
no siema, siema, co tam, jak tam?
tutaj wiesz, tutaj bez zmian
czekam, czekam, cały czas
chyba po prostu włączę za jakiś film, pochilluję
pójdę wcześnie spać, jutro wstanę rano
wiesz, po jakieś bułeczki, bułeczki, albo…
chlebek, to osobna kwestia
pieczony w poniedziałek, ja nazywam go bestia
mam po nim siłę i chęci do życia
tak zacząć tydzień to jak wygrać miliard
miliard godzin pozostało, żeby otworzyli piekarnię, ja nie mogę zasnąć
i nagle…
sms, łapie za telefon, wiadomość od czarnej „złaź na dół, palmerson”
i trochę zdziwiony, zakładam buciki, po cichu wychodzę, bo śpi całe city
dostaję od czarnej kominiarę czarną, ma palec na ustach, drugim kiwa „idź za mną”
między budynkami, jak złodzieje z simsów, idziemy na palcach w nieznanym mi kierunku
i ciężko uwierzyć w to, co następuje, pik pik, kamienica, skąd czarna zna numer
na górę po schodach, idziemy powoli, za późno już, żeby zawrócić
i oto są drzwi
numerek trójka, za drzwiami jest salon, za salonem kuchnia
ktoś chrapie na łóżku, a ja już rozumiem
widzę farbę do włosów różową, kradniemy tę bułę
halo, masz jeszcze jakieś?
nie masz już żad…
ja pierdole
no nic, no, wracałem do domu i wypadła mi z ławy ta bułka
i nawet sekundy nie miałem, żeby ją podnieść
przez te jebane gołębie
jebane gołębie
Random Lyrics
- lor2mg - beluved / takuori lyrics
- stages and stereos - cool to be vain lyrics
- asking gravity - something like sober lyrics
- bob hund - mer än så kan ingen bli lyrics
- achampnator - call for love lyrics
- deutscher cast - winnie puuh - im hundertmorgenwald - winnie puuh lyrics
- noland - encore une fois lyrics
- frith hilton - take me out lyrics
- phobocosm - primal dread lyrics
- shank's music - 2.0 lyrics