peerzet - sens życia według przemka lyrics
[zwrotka 1]
tłusty portfel, coś każe mi go pieprzyć ziomalu
i tak pierdolnę, co z tego ze w lepszym szpitalu
niektórzy chcą coś zmieniać, nam mkną wspomnienia
każą zapierdalać ziom to ściema, siądź i siema
błyszczę jak diament i płynie z serca marzeń lista
mam talent i nie musi go potwierdzać chylińska
zapierdalam jak lubię, jak nie, nie ma chuja
nie wciągniesz mnie do grona fujar, weź się bujaj
po co się spinasz chłopie jak trzeba płynąć na bicie
spinać się możesz na klopie jak coś trzymasz w odbycie
rap to życie? dupa, to forma wyrazu
w innym razie zginęlibyście na loopach od razu
sens życia według przemka, co życia nie przegra
w świecie reguł, przerwa w biegu, tak zwany interwał
chciej dla innych dobrze, a będzie dobrze ci
puść to za 10 lat i zamknij w porsche drzwi
[refren x2]
grunt to się wyluzować i nie planować jutra
nie dbać o kurs funta, nie mówić ciągle ‘kurwa’
i nie narzekać kurwa jak pierdolone mendy
chodzić po parku czasem i palić jointów sterty
[zwrotka 2]
chodzą w futrze, a nie ma zimy, tyle gwiazd ma hajs
i robią potem głupsze miny niż busta rhymes
ja nie jestem gwiazdą, coś sobie wkręciłeś
powiedzmy jasno: mam gdzie zasnąć i wszamać posiłek
gdy czasem nie mam czasu, mówisz: przemek zmienił się
nie chce nowych adidasów, myśli o dzieciach i psie
nie robisz postępu to stoisz w miejscu, jakby z boku
nie ma tu podstępu, ty masz w to sercu, obiboku
w sztuce luzowania trybów, działania po cichu skutecznie
lepszy od mnichów, będzie wybuch, wyrzucam zawleczkę
w dzisiejszym świecie się gubisz i zakładasz nowy strój
ziom rób to co lubisz, i rób tego w chuj
niejeden z nich dziś czuje że ma moc i kozaczy
a na klipie go kompromituje koks z dopalaczy
nieważne, rób co robisz, to nie mój rewir
nie k-masz i się głowisz, nie pisz postów, tylko kurwa przewiń
[refren x2]
grunt to się wyluzować i nie planować jutra
nie dbać o kurs funta, nie mówić ciągle ‘kurwa’
i nie narzekać kurwa jak pierdolone mendy
chodzić po parku czasem i palić jointów sterty
[zwrotka 3]
rok temu dissowałem cieci, lub coś w ten deseń
dziś jebie mnie to, martwię się swoim sukcesem
nie czuję presji i nie chcę wyjść z podziemia prędko
prawdziwy mc tego nie zakłada jak pierścienia lebron
potrójne, podwójne, poczwórne, spierdalaj
to złudne nie trudne i wtórne wiec nara
niosę sens i powoli będę z nim rósł w górę
choć jego ciężar ciągnie w dół jak biust figurę
jeśli pozwolisz, otworzy tępy mózg dureń
i wysypie z niego gruz, i da na luz w ogóle
nigdy nikomu nie zazdroszczę, pewnie stąd zawiść
a co gorsze niektórzy, za to mnie chcą zabić
zamknięci w stereotypach blokowi rozkminiacze
w ich głowach wieczna stypa, wkurwia ich, że kozacze
więc będzie warczał koleś, że rymy daje jak frajer
a ja jak zmarszczka na czole, już zostaje na stałe
[refren x2]
grunt to się wyluzować i nie planować jutra
nie dbać o kurs funta, nie mówić ciągle ‘kurwa’
i nie narzekać kurwa jak pierdolone mendy
chodzić po parku czasem i palić jointów sterty
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics
- gene pitney - nessuno mi puo giudicare lyrics
- those poor bastards - dead meat lyrics
- blacdian - one stone lyrics
- liron - 2 am lyrics
- mc kitinho - beat do 50 cent (versão dj maah) lyrics
- mike zombie - 20greateen lyrics
- blaze bayley - eating children lyrics
- juno - covered with hair lyrics
- cristaniel mc - qzn lyrics
- dente - solo andata lyrics