azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

peja - wrogu mój lyrics

Loading...

[intro]
podpierdoliłeś mi bit, który ja wcześniej ukradłem
wiesz co się mówi o takich typach?
złodziej który okrada złodzieja jest kim?
odpowiedz sobie na to sam

[verse 1]
wyznaje pewną zasadę to nie kopać leżącego
zdaje się stajesz na nogi, wracam do tematu twego
skopie ci pysk za twój wyskok zbite psisko
lubisz czuć ból? znaczy jesteś m-s-ch-stą
niestety? stety, wciąż na ciebie epitety
lubię wyszukiwać i używać ich bo bredzisz
zaiksy ja mam gdzieś, nie wiele tego zbieram
a ty myślisz że się bawię, ja pracuje – tyś jest biedak
nie jesteś w pierwszej piątce, bo ty nie wiesz nic o forsie
zerowa sprzedaż płyt jacka g. ja gówno skończę
szybko z bananowcem już za twego życia, dzisiaj
dj decks cię zapraszał, lecz to było wczoraj, bywaj
rpd banan wiedz, że każda rewolucja niesie za sobą ofiary
nie wiedziałeś? co za pustak
napić się głupoty to twoja domena szczeniak
nie rób z siebie idioty, zniszczyłem cie, doceniaj
wygram te pierwsze dissy
głośno i wyraźnie słyszę okrzyki: jebać tę kurwę
to dla ciebie placku pstryczek
a ty możesz protestować, ale jesteś kurwą zobacz
zbyt wielu nie ma takich, którzy chcą cię uszanować
ja trzymam sztamę z woltem, trzymam sztamę z jodem
ten ostatni jest dumny, że ci jadę, mam styl!
ty znów wypuściłeś syf w miasto, które dziś się wstydzi
że ma takiego głąba, szczerze cię nienawidzi
znaczna grupa osób to parę nowych głosów
co do donosów, to twój ulubiony sposób
bo to ty mnie pomówiłeś narobiłeś se bigosu i się bój (tej)

[hook]
ludzie są po to żeby mogli walczyć
ludzie są po to żeby mogli walczyć
wrogu mój, nie przepraszaj tylko wstań
nigdy już, wrogu mój, nie przepraszaj tylko wstań
nigdy już

[verse 2]
odpowiedział na choć jeden zarzut prostego rysia
tylko oczy wam zamydla, jak w czasach kozaka krzysia
zniżkowa forma, na co dzień wpierdalasz prozak
i po jaki chuj w to wciągasz swojego chłopaka mroza
słowo za słowo te pięć tracków cię poniża
szósty zrobi męczennikiem i przybiją cię do krzyża
do twego poziomu zniżać ja się nie zamierzam, placku
przekręcasz masę faktów, błądzisz po omacku
jestem pewien, że nie zdołasz oprzeć się mojej tyradzie
dowiedz się, że bardzo lubię twoje życie zmieniać w badziew
przenigdy bracie nigdy nie byliśmy blisko
bo ty lubisz się wyluzować z chłopakami czysto
przypominam twoje słowa nie pamiętasz jak się bałeś?
że sokół odpowie, że on woli z dziewczętami
psychicznie słaby nie dasz rady w tej potyczce
bo to ja jestem psychol i w tym beefie fantastycznie
co wiedział, to powiedział, takie dziś są moje kontry
niby co ty o mnie wiesz, że chcesz ciągnąć temat, skończ z tym
jesteś żałosny, lecz to ty mówisz: żenada
robię szmal, złote płyty; nad czym mam się zastanawiać
będą w trakcie 200 dni przeważnie każdego roku
mamy lepsze tematy niż ty i twój niepokój
uspokój brzmienie łydek, królu komercyjnych dziwek
chcesz dostaniesz w pizdę, bo się prosisz o to synek (oooooł)

[hook]

[tekst – rap g*nius polska]



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...