azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

peo-ete-ik - bon voyage lyrics

Loading...

[refren]
kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, wszystko inne jest
opowieść mitem, łączę ją z bitem

[zwrotka 1: nullo]
kroczą za mną i drogą samotnie nogi niosą
czarną parną nocą, pardon, jeśli skłamię
nagle ciszy przerwanie, za plecami tupanie, skamlanie
o panie! obracam wzrok, a tuż obok o krok
doberman wielki jak smok, on i ja to już tłok
więc ucieczka, w porywie rwie za mną wściekła bestia
to nie warkot pieska, coraz większa presja i agresja
inna kwestia to że, na tym torze coraz węższa bieżnia
oo niee! żeby tylko nie dopadł mnie!
bo pysk ma cały w pianie, pewnie zgubił kaganiec
nagle potknięcie o kamień i z dobermanem spotkanie
pewnie porwie mi ubranie, widzę jego zęby białe
swoje ślepia wlepia w moje sparaliżowanie gały
unieruchomiony cały, wyczerpany, potem zlany
koniec jest gwarantowany, nieee!
do nogi barry, chodź tu barry, zostaw pana

[refren]
kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, wszystko inne jest
opowieść mitem, łączę ją z bitem
[zwrotka 2: pork]
memento, nigdy moro na molo, moro+maraton, całą watahą
morze polskie żadna kreta, zawinięta bleta, tableta
spotkanie kobieta + nimfomanka
lecz mając mnie pewnego ranka jak baranka
wielka draka, miała chłopaka
kataklizm tej reakcji w akcji wróżył liczne turbulencje
pieprzysz + to mówiłem twardej szczęce
zwyciężyły hormony, uraczony przez sfermentowane feromony
które wydzielała jak dezo freon
obiecując podróż w stylu kapitana nemo
kusząc jak małolatki dyskotekowy neon
no i psikus, figiel, hokus+pokus, zawsze był jakiś sposób
gorący piasek, plaża, lecz fama romansowania
obiegła w tempie wyładowania przez piorunochron miastu
i odkryłem lecz nie jak da gama vasco, fiasco ukryte pod maską
od razu była tego pewna, gniewna atmosfera
międzyzdrojska afera, no i asta la vista dla mnie
przyjemności basta, na ulicach tego miasta
a więc taxa na maksa, na peron ewakuacja
za burze na wakacjach gracjas, dzięki mała francja
i co myślałeś że spierdolisz ? tu cie mam !!!

[refren]
kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, wszystko inne jest
opowieść mitem, łączę ją z bitem
[zwrotka 3: szad]
hermetycznie zamknięci w szirokotorze pacjenci
sfurani na maxa i stary, jaka to była jazda
ale co tam, do do dodam, bo ta przygoda
to na nudę metoda złota, wczuj się
muza na full gra, dookoła dżungla
szeroko reflektory jak promienie ultrafioletowe
rzucają blask na drogę
suniemy grubo ponad setkę i kolo gasi światła
czarna barwa zalała nas jak magma
wkomponowany w fotel tonę w jego kształcie
przerażony coraz bardziej, wokół kontury toną w mroku
nie mogę oderwać wzroku, na czole krople potu nie bez powodu
szirokotorem do przodu, od spodu samochodu asfalt
z którego zostaje miazga, płaska maska przed siebie prze
łaska nad powietrzem, do do do diabła, nie mogę opanować pulsu
żeby tylko w bok nie zjechał, z wytyczonego kursu, pod wpływem impulsu
proszę panie boże, tylko prowadź nas po torze, argumentem może to
że wierzę szczerze, nagle znów szeroko reflektory zabłysły jak gwiazdy, uff…

[refren]
kiedy patrzę na to z perspektywy czasu, wszystko inne jest
opowieść mitem, łączę ją z bitem



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...