pokahontaz - lepiej późno niż nigdy lyrics
[zwrotka 1: fokus]
sorry, piszę. muszę pisać. i musi być
cisza wtedy, wtedy żeby bit mógł mnie kołysać
pytam: jak przechytrzyć lisa? lista zadań
zwisa, trzysta zadań, na krysztale rysa, a ja
zakręcony jak helisa, w głowie k-mbaya
a wena się pojawia wtedy, kiedy praca trwa. aloha!
spadam w niebyt. ja, muzyka i zeszyt
wrócę, jak będę ready, hakuna matata!
wciąż na walizkach w warszawie i katowicach
wrocławiu i szczercowie i z gór nad morze w drodze
a w samochodzie wiozę wilka i tygrysa, i
jedną małą osę. potem trasy koncertowe
człowieku, ja muszę pisać, i muszę skończyć dzisiaj
okładka i matryca i puszczamy to w obieg. i
muszę to napisać, bo to moja polisa, bo
robię to, co kocham, i kocham to, co robię
[refren: rahim]
lepiej późno niż nigdy, bo kiedy?
złam kod enigmy, uwolnij potrzeby
temat zastygły z tyłu głowy siedzi
gotów na tryb ofensywny, chociaż sam jak kevin
lepiej późno niż nigdy, bo kiedy?
złam kod enigmy, uwolnij potrzeby
temat zastygły z tyłu głowy siedzi
gotów na tryb ofensywny, chociaż sam jak kevin
[zwrotka 2: rahim]
on się tam kłębi w głębi już czas jakiś
mógłby się ziścić, zwyciężyć, mówią znaki
przynieść korzyści, zazębić jak treść w tracki
potrzeba iskry, pogrzebać licznik dni takich
kiedy temat zastyga zamiast mieć wygar
a ty gdybasz, jak mamałyga chcesz się wymigać
niezbędna jest ofensywa, fa-fa-fatyga
może piękno tam skrywa się jak perły w ostrygach
wybacz, chyba gadam jak stary wyga, a
bywa przy żniwach sam z sobą przegrywam. za
pomocą przywar snuję plan jak intryga, ale
nie zdobywam się na to, by zdobywać
kiedy jednak cel schwytam w ryzach, krzyczę
„livin’ la vida loca”. ok. salwy na wiwat! ta
uporczywa myśl dziś wygrywa survival
lepiej późno niż nigdy, więc przywal!
[refren: rahim]
lepiej późno niż nigdy, bo kiedy?
złam kod enigmy, uwolnij potrzeby
temat zastygły z tyłu głowy siedzi
gotów na tryb ofensywny, chociaż sam jak kevin
Random Lyrics