pokahontaz - średniowiecze lyrics
[intro: sample]
stoję przed jakąś dziwaczna trąbą i myślę, że głos mój ma się oddzielić ode mnie i pójść gdzieś w świat beze mnie, jego właściciela
[zwrotka 1: fokus]
to mój półmetek, średniowiecze, tarcze i miecze
co się odwlecze – się usiecze się trzyma pieczę
inaczej na tapecie w jednej drugiej jest, niż w trzeciej
człowieku, co cię gniecie w kwiecie wieku na tym świecie?
idę przez burzę, małe, duże sprawy w chmurze w necie
nie śpię, nie muszę przecież, bo myślę o priorytecie..
zanim uduszę się, poruszę duszę, muszę lecieć!
a lubię se polecieć w kurwę na grubym balecie
niech żyje bal! przy piruecie trzymam się za kieszeń
punkty odniesień w każdej z sal, gdy któraś z fal poniesie
lekarz mi mówi, że mnie boli pesel, idzie jesień
zimnym jak stal spojrzeniem w dal radzę sobie ze stresem
niejedno już przeszedłeś i jeszcze niejedno zniesiesz
problem trzech ciał, czekam na koniec śmierci w ciemnym lesie chłopcy zbierają poksy a ja pnę się jak w ingressie
mam instynkt łowcy, sezonowcy owcy w show biznesie
[refren x2: fokus (rahim)]
ej, po co robić z igły widły? (para-ra-ra)
dziś xiaomi, niegdyś wigry… (para-ra-ra)
dzień okazał się znowu niezwykły!
jestem w punkcie “teraz albo nigdy” (…nie mów nigdy)
[break: sample]
najzabawniejsza jest jednak myśl, że kiedy mnie już nie będzie
głos mój sprzedawany będzie za trzy grosze gdzieś na jarmarkach
prawie na funty, jak pierniki, prawie na łuty, jak jakie cukierki
doprawdy, trudno się nie śmiać z tej dziwnej sytuacji
zabawne pomysły mają ludzie
[zwrotka 2: rahim]
od lat cechuje mnie fakt, że często chodzę pod prąd
i czuje to w sobie jak zwycięstwo w drodze na front
korzeń w kawałku podłogi, jednak to wciąż nie mój dom
ktoś się ociera o nogi, choć drogi, to nie mój klon
kiedyś zasadzę drzewo lub dwa, rozwieszę hamak
nie będzie końca śpiewom, ubaw u weterana
spokojna wieś w niej wieszcz od rana prana nie xanax
choć czasem wizje te mgliste jak fatamorgana
mówią mi fani i fanki, że osiągnąłem top ranking
a ja jak na cuda-wianki spoglądam na te pół szklanki
nadmucham kolejne bańki, rozbije kolejne banki
nadchodzi lepsza wersja mnie w szranki, ta bardziej funky
pęd cząsteczek, przeciek myśli bez ciasteczek
mówię chilluj człowiecze, niesiesz zaplecze przecież
tu upieczesz na swym ogniu każdą pieczeń
ku uciesze przejdziesz przez średniowiecze
[refren x2: fokus (rahim)]
ej, po co robić z igły widły? (para-ra-ra)
dziś xiaomi, niegdyś wigry… (para-ra-ra)
dzień okazał się znowu niezwykły!
jestem w punkcie “teraz albo nigdy” (…nie mów nigdy)
[zwrotka 3: donguralesko]
czas pędzi, to znów się wlecze
za to nie ręczę, temu nie przeczę
od miecza ginie, kto macha mieczem
wjazd w średniowiecze łamiemy pieczęć
dokąd tak pędzę wszak nie ucieknę przed tym co będzie
no przecież, co się odwlecze to nie uciecze
ulga w udręce, czym się zatrułem, tym się uleczę
wjazd przez zaplecze pełne dupeczek
szybkich małpeczek, w kiecie woreczek, parę szklaneczek
ten spinaczek, bez zabezpieczeń pieszych wycieczek
przyjdzie deszcz wreszcie i co usiecze?
tyle złorzeczeń, masę wyrzeczeń
marnych pocieszeń, prawdy zaprzeczeń, mocnych przyrzeczeń
wokoło zgliszcza w dłoni kilka zawleczek
te parę złamań i klika wgnieceń, nagłych oświeceń
krótkie pogonie, szybkie odsiecze
to dla mordeczek, zeżarłem z nimi w chuj śledzi beczek
pora na przeczes, rozgrywam zaległe mecze
chuj w te kiepskie pajaców skecze
dupa ich piecze szukałem w świecie
w starej świątyni i bibliotece
w tajnej aptece nigdzie nie było recept
tako dziad rzecze, tako dziad plecie
tajnym narzeczem by ci przeminąć losy człowiecze
wali mpc, drży kowadełko, puka młoteczek
trzymamy piecze na jednym ogniu niejedna pieczeń
[refren x2: fokus (rahim)]
ej, po co robić z igły widły? (para-ra-ra)
dziś xiaomi, niegdyś wigry… (para-ra-ra)
dzień okazał się znowu niezwykły!
jestem w punkcie “teraz albo nigdy” (…nie mów nigdy)
Random Lyrics
- yoksi - 22h lyrics
- miles hardt - medicinal lyrics
- juanes - arte (from "no manches frida 2" soundtrack) lyrics
- wild belle - rocksteady lyrics
- .projecto (br) - querer lyrics
- sidda - damage lyrics
- rola - weck mich auf lyrics
- nikitazolkin - 10.000 lyrics
- logan latray - waves lyrics
- my bad (feat. cody ray) - whiplash lyrics