azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

pono - osaczony - z życia wzięte lyrics

Loading...

[refren: pono]
wytrącony z równowagi jest gotowy by zabić
sięga po dragi, myśli za co by się napić
żyjąc w świecie magii wszystko się wali
kolejny raz życie daje ci popalić x2

[pono]
są takie dni, gdy nic ci nie wychodzi, chodzisz zły
próbujesz się pogodzić z tym by wyjść na swoje
paranoje, też się boję to jest to co człowiek czuje
gdy mu los życie rujnuje
odejmujesz, dodajesz, wypatrujesz okazji, kłamiesz
kombinujesz jak chcesz to nazwij, czujesz, że jest źle
potrzebujesz ratunku gdy dobija cię suma na rachunku
wszystko idzie w złym kierunku, lipa
wszystko na rachunek wydał, miał za mało, biedę witał
gdy na życie nie starczało wybrał przypał, bo co mu zostało mówisz bandyta, bo nie wytrzymał z głodu
zrozum, oprócz tego nie miał żadnego powodu

[refren]

[pono]
dajcie mu spokój, niech się każdy odpierdoli
każdy chce być wolny, nikt nie chce żyć w niewoli
to go boli, bo on chce żyć
jak ma żyć jak mu żyć nie dadzą
nie wszyscy sobie radzą, za to wszyscy płacą, pytam za co
za to, że musisz siedzieć, z dala gdy jointa odpala?
za to, że masz go za wandala?
czy za to, że ma spierdalać bo zadzwonił ktoś po organ ścigania? jest on zipem z powołania, co go jara to nagrania
tego prawo nie zabrania, więc się odpierdol
daj mu spokój, wokół same problemy
osaczony przez hieny, nie spłacony kredyt w myśl go rozprasza kolejny dzieciak na złą drogę wkracza
czy to oznacza, że też nie ma przyszłości ten
co nie ma w młodości nic, skazany na to by żyć jak pic
na to by śnić o tym jak być by mogło
szykuje się do bitwy gdy wszystko zawiodło
chwyta się brzytwy, wyciąga żądło i kąsi, ma dosyć
o nic nikogo nie będzie się prosić
nie jeden skończyć chciał by ze sobą na jego miejscu
dla nie jednego życie by nie miało sensu
nie jeden by się zesrał, nikt tak żyć by nie chciał
do dziś walczyć nie przestał, nic innego nie znał
z góry został stracony, przyparty do muru
osaczony będzie walczył aż do bólu
[refren]

[włodi]
wiedział to tera ulica to bestia, która dzieci swe pożera
nie wybiera ziomków, daje ale też zabiera
od cichego podilera dech mu zapiera
przecież to też jest jego miejsce
w pełni świadom czuje szczęście w pewnej grupie
przy następnej walce, nowej próbie
parę osób w tłumie pomóc mu umie
wyjąć gwoździe z wielu jego trumien
nie żartuję z ulicznym syfem (uliczny syf)
tu jesteś syzyfem co raz kolejny
kamień beznadziejny toczy
nie jeden dzielny skoczy z mostu
da za wygraną tak po prostu
on z dumą znosi czas kolejnego postu
klęka i prosi o moc co nie zniknie
nieuniknionego ziomuś nikt nie uniknie
krople prawdy łyknie wysłucha serca rade
obsypany gradem wchodzących mu w paradę
kontynuuje tą legendę, rap nie jest błędem
pod żadnym względem, ze wstrętem patrzą
dzieciaka nie wystraszą, on przez perypetie
z którymi się zetknie stanie się silniejszy
na stówę nie wymięknie i tobie życzę ziom
zachować siłę tą przeciw wszom
ze wszystkich stron gryzących
dobra elo, muszę kończyć



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...