pork pores porkinson - grawitacja 2077 lyrics
alienacja – nie wiem gdzie…
grawitacja – 9g…
ciężko podać koordynaty miejsca…
siedzę ćpam te hologramy szczęścia…
tak między nami, wiesz man…
holoprojekcja – mam biopotencjał!
drgają jony powietrza, interferencja
krwawi martwa percepcja…
nie wiem co już snem jest, a jawą…
pląta się rzeczywistość ze snem! #paradoks
pamięć mglistą mam. #zamieć #wichura
spiszę to wszystko! #pamiętnikćpuna
rozbite w szale i przybite pustką
budzę się, ranek, patrzę w rozbite l-stro
stary chronometr znów wskazuje szóstą
czas to komponent świata z martwą konstrukcją
tak martwą, że ludzką, znów zasnąć chcą usnąć próbuje…
nie zgasnąć jak ludzkość, bo świat ten to l-stro, bo świat ten to próżność…
defibryluje… empatie na próżno…
77 rok czas pyłu i zgliszczy, akrylu, nuklidów, atomu, złej misji
przechyłu wartości, moralnej eksmisji
w czysto post-apokaliptycznej wizji…
chciałbyś zobaczyć tego świata tutorial
tu wszystko od razu widać, zbędny tomograf!
po bombie zatkana tchawica ziemi, nieba
świat truje tablica mendelejewa…
[refren: natalia lubrano]
nikt nie wynalazł jeszcze, gotowej recepty na szczęście…
cudowny algorytm na spokój i miejsce, gdzie znajdziesz siebie… nareszcie…
kontener mym domem z poziomem na zero, wokół
miedziane pole usłane biosferą…
zwiadowczym dronem koroner robi przelot, skanują piach
i wodę zatrutą – ich dzieło!
dalej dom za domem jak po deszczu komet, ruiny ze ścian
bloków są jak boski stolec…
myślę wąskim torem – znowu coś płonie –
ot kolejny zwykły dzień, dzionek ziomek…
modern, morfina, przemoc, hologramy
ludzie zniewala niemoc, krzewią psycho-dramy
ośmieleni chemią, zniewoleni trawi
ich nowa rzeczywistość – to coś o nas samych!
tworzone wśród głośnych komend są szwadrony
co mają za zadanie zachowanie kontroli…
co mają za zadanie specjalne, wcielanie
kolejnych tych sterowanych zdalnie…
otwieram konserwę, error! niby jedzenie
ścierwo nie rusza się, nie kwili więc jem je…
przyjemnie tak biernie, olewam skażenie…
siedzę, podlewam głód i podlewam pragnienie
z filtrfraka wodą, mój zestaw na chemię…
woda przesącza się, gęsta jak cement…
gęsta jak pył, co osnuwa nieboskłon…
brakuje sił, chciałbym kurwa go dotknąć!
na deser hologramik, jeden i drugi…
wybieram wizję magii, czaisz: morza, góry…!
zboża żółte kłosy ciągnące się jakby były grzbietem smoka…
heh właśnie zabijasz mnie śmiechem – co tam!
lecę popatrz, wzniecę pożar i go zgaszę, wierzę bo tak!
wierzę w to jak totalny idiota, bo wiara to nadzieja
– moja linia maginota!
co za tym idzie, mój sprzężony pistolet
wypluwa w niebo dwa pociski za bogiem…
czuję papieros, kawę, karmel i colę…
nie! to tylko hologram jego cień w oczodole…!
[refren: natalia lubrano]
nikt nie wynalazł jeszcze, gotowej recepty na szczęście…
cudowny algorytm na spokój i miejsce, gdzie znajdziesz siebie… nareszcie…
Random Lyrics
- coucou chloe - juicy lyrics
- yesterday's children - evil woman lyrics
- ghetts - blessed with a gift lyrics
- liz + the baguettes - gen x lyrics
- lil shanray - small circle lyrics
- paulo londra - acaradeperro freestyle (2018) lyrics
- cosmo sheldrake - after you've gone lyrics
- deejay ford - curtain call lyrics
- dln tre x dln rob - pull up wit dem stiks lyrics
- la pereztroica - roast yourself challenge lyrics