prozak420 - pitbull lyrics
[zwrotka 1]
byłem w miejscach tak ciemnych, że nie chciałbyś postawić tam nogi (nogi!)
zapomnij o butach, nie przeżyjesz wchodząc mi dziś suko do głowy
temat nowy, hardkorowy, przystawiony pistolet do skroni
wszystko może być pięknie lub nie, zależy z której strony stoisz broni
zapach hajsu lepszy od krwi i potu, unikam kłopotów (a jak!)
dopóki ambicja nie budzi się we mnie jak wilkołak po zmroku (łu!)
plantacja kokosów, uważaj na palce i nie zostawiaj włosów
próżniowe paczki po pół, z metalowej tacki na stół, odpal i próbuj
[???] na czerwonym stój
ambicja to dziwka, uzależnia, na mojej drodze stoi jak wół
do wszystkiego odpowiedni strój, mentalnie mam to wszystko tu
a głowie królowej w oprawie różowej to talizman mój
kto uważa możliwości materialne za podejście b+n+lne?
idzie, piеrdolnie się głową prosto w mur i się ogarnie
na poważnie, mam swoją baśń i za rеnomę leżę dziesionę
mam swoją koronę i to pierdolę, na górze, nie dole, me [???]
[refren]
wjeżdżam jak pitbull, zaciskam swoje szczęki
kreator mikstur, chociaż to nie jest rekin
wjeżdżam na real talk, zawsze szybki, zły i wściekły
polski hip+hop folk, co drugi z nich jest ciepły
wjeżdżam jak pitbull, zaciskam swoje szczęki
kreator mikstur, chociaż to nie jest rekin
wjeżdżam na real talk, zawsze szybki, zły i wściekły
polski hip+hop folk, co drugi z nich jest ciepły
[zwrotka 2]
mam siano na prawie dekadę, dzisiaj wiem, że to był dobry ruch
miałem rodzinę, przyjmuję winę, mego l+stra nie przykrył kurz
widać jak tomasz chada, innego życia nie znam już
kilka razy byłem bliski tu, aby przykrył mnie też grób
przypadek? no cóż, nie sądzę! misjonarz pełen zwątpień
dzieciaki z pokątnej naniosły papier z braku wspomnień (co?)
śpiewają „ulica, hajs na trapie! każdy ma tu import, zacierp!”
taki real talk! to ja cały swój hajs zrobiłem se na rapie
czysty papier, brudny papier, taki sam zły i dobry papier
to jak nim pokierujesz, nada mu i tobie znaczek
nie muszę być raperem, jestem ulica i niosę wam prawdę
noszę dresy, nie jestem dresiarz, a patologia to żaden gangster
tak jest dobrze, tak jest fajnie, kiedy wszystko zgadza się
drzwi są całe, słońce świeci, można zacząć nowy dzień (hehe!)
[???], płuco leci, czasem miewam dobry sen
z dużej łyżki, paranoje, siwe włosy, mam swój zen
[refren]
wjeżdżam jak pitbull, zaciskam swoje szczęki
kreator mikstur, chociaż to nie jest rekin
wjeżdżam na real talk, zawsze szybki, zły i wściekły
polski hip+hop folk, co drugi z nich jest ciepły
wjeżdżam jak pitbull, zaciskam swoje szczęki
kreator mikstur, chociaż to nie jest rekin
wjeżdżam na real talk, zawsze szybki, zły i wściekły
polski hip+hop folk, co drugi z nich jest ciepły
[zwrotka 3]
zacząłem bez pomocy, od zera, bez szmalu, popatrz na mnie teraz
albo chcą pracować ze mną, albo dla mnie, taka era (prrr!)
nie strugając bohatera, może zbyt pewny siebie nieraz
szereg w szeregach, wystawiłem nogę, siedmiomilowy krok za melanż
bad man, bad man, przestać się tak starać
mam więcej niż ten twój łańcuch, wiesz… w swoich dziarach (suka!)
a najgorszy wpływ ma na mnie ta twoja mała
łatwy chłopak, nie odmawiam, daj nam [???] albo wypierdalaj
najwyższy możliwy poziom, najwyższa możliwa skala
dwieście procent, czynić dobro, leczyć i pomagać (wow!)
przebij mnie, jeśli umiesz się wspiąć po mych filarach
gracze różni, gra ta sama! ha… mija mi dekada
w moich oczach złość, miłość, równowaga
w grze wyższa waga, zabawa i ukryta powaga
taka waga, że nie domaga, jeden więcej, mocna zgaga
nieuwaga, lata flaga, cała naga na pigułach i szparagach! blow, suko (hahahaha!)
[refren]
wjeżdżam jak pitbull, zaciskam swoje szczęki
kreator mikstur, chociaż to nie jest rekin
wjeżdżam na real talk, zawsze szybki, zły i wściekły
polski hip+hop folk, co drugi z nich jest ciepły
wjeżdżam jak pitbull, zaciskam swoje szczęki
kreator mikstur, chociaż to nie jest rekin
wjeżdżam na real talk, zawsze szybki, zły i wściekły
polski hip+hop folk, co drugi z nich jest ciepły
Random Lyrics