shymoo - bez ciebie lyrics
raz, dwa, trzy, ej…
kocham cię…
[verse 1: shymoo]
nawet mi się nie chce, już o tym wszystkim myśleć
to wszystko poszło w przód – tak nagle!
sny otwierają powieki, życie jest jakby bliższe
i to kurwa mnie dobija – naprawdę!
nie chcę być tutaj dalej, to chyba twoja wina
złapałaś mnie za serce i nie przestajesz trzymać
miałem przestać przeklinać, ty miałaś przestać płakać
tobie się udało, wiesz, przepraszam
czuję się taki słaby, gdy patrzę w pustą kartkę
a te jebane ambicje tak jakby były martwe
nieraz tańczyłem z diabłem, to pierdolone tango
gdy upadłem na parkiet, ciągle czułem, że warto
ostatni brak emocji czułem dwa lata temu
potem spotkałem ciebie, weź kurwa już nic nie mów
bo nie mogę się zebrać do pierdolonej kupy
znowu patrzę przez okno z nadzieją, że wrócisz!
[ref x2]
jestem coraz słabszy, gdy nie ma tu ciebie
będę coraz słabszy, bez ciebie nie istnieję
nie potrafię wierzyć, przyszłość nie jest łatwa
życie wali mi w pysk, a ja zaliczam knock down
[verse 2: shymoo]
siła, którą czułem straciła na wartości
chciałbym poczuć wiatr w upadku samotności
znowu miałem dość ich i czułem złość i nie wiedziałem, że to tak szybko nastąpi
życia smak jest coraz bardziej gorzki
a w myślach widzę ciebie, mówisz mi bym się nie złościł
mówię “kotku no coś ty, życie kopie nas w dupę, dlatego nie zaufam, że kiedyś będzie super”
siły na zamiary, ja zamierzałem żyć z nią
nie wiem co spieprzyłem, w niej chyba zgasło wszystko
rozpaliłem to iskrą wszystkich naszych przeżyć
po chwili iskra gaśnie, kurwa nie chce mi się wierzyć
blask naszych błędów – widzę go wyraźnie
nie potrafię spać, to wszystko nie jest łatwe
a siła twoich słów rujnuje wyobraźnię
codziennie patrzę w lustro, widzę, że jestem na dnie
[ref x2]
[verse 3: shymoo]
słuchaj, teraz ta zwrotka jest dla ciebie i tylko ty ją zrozumiesz
jedziemy…ej…
byliśmy tam sami, 199
zapach pieprzonej róży podwyższał ciśnienie
jesteś moim marzeniem, szeptałem ci po cichu
rano gdy się budziłem, nie chciałem nic więcej w życiu
“szymuś, proszę nigdy mnie nie zostaw, wiesz jaka jestem
walcz do samego końca” – i co mam teraz zrobić, posłuchać cię kochanie? znowu dostanę ochrzan za ciągłe się narzucanie
pamiętasz polanę? to był nasz pierwszy spacer
byłaś taka niewinna, szłaś tak delikatnie
alkohol niepotrzebny, czułem jakbym pił ciebie
byłaś jak whiskey z colą, byłaś moim marzeniem
najbardziej nas połączył dom nad jeziorem, słońce
siedzenie na plaży ciągłe myślenie o tobie
impreza u rafała, jeden za dużo powiedział
miał wycieczkę do katowic, później już cicho siedział
przysięgam, nikt nie skrzywdzi cię księżniczko
nieważne gdzie będziesz, ja zawsze będę blisko
chciałbym odłożyć życie, przybliżyć śmierci datę
powiesz, że to dziecinne, nic na to nie poradzę
pęknięte serce leczę nikotyną, przecież jej nienawidzę
nie tak być powinno
boję się ciszy, to cisza jest mordercą
teraz żyję sam i jest mi wszystko jedno
Random Lyrics
- shawty lo - p.s.a. (i'm da man) lyrics
- dave & sucio - rachel lyrics
- youssef swatt's - complainte hivernale lyrics
- super city - find you lyrics
- 4teen - почему четырнадцать? (why fourteen?) lyrics
- wh0 - mary's poppin' lyrics
- aris (en) - grateful lyrics
- gian camp - wild heart lyrics
- hektik - gun shake lyrics
- enwyia - flex lyrics