śliwa - utyłem w styl pt. 2 lyrics
“utyłem w styl” part two
aspiratio crew, śliwa solo
[zwrotka 1]
to nie podlega dyskusji, że jestem graczem jak sp-ce 1
na moim celowniku suko forsa a nie farsa
ty spinaj, a ja luzik jak polska – gibraltar
chcecie lepszych wyników? wróćcie z marsa
mój flow jest magiczny jak pentagram
ty chcesz być moja cała jak nicky w implantach
nie wiem co to nostalgia, mam warsztat jak marshall
piszę to na kolanach, na chusteczkach, na kartkach
czego tam nie wymyślisz, bądź pewien, że zagram
i owinę cię tym stylem wokół palca jak branża
jak bandas, mówią, jebany farciarz
mają swoje scenariusze jak wajda
raperem nie uczyni cię ten full-cap i kajdan
we mnie emocji wulkan, energia i prawda
nieśmiertelne raporty bez kurwa pedalstwa
bujasz się pod to grubo jak grubych melanżach
jestem lekiem dla ulic, łaki mogą potargać
bo charyzmy mają tyle co, na lekarstwa
mogą się zawijać, to tyle o ich żaglach
czarno ich widzę, hasztag uganda
tu każdy wandal, handlarz, słyszał już o mnie
nie balanga a angaż, przy aranżach wygodnie
kręcą nosem jak [?] szubienicy
tak wiarygodnie dla mnie jak kosmici
przypominam, że wypromowali mnie banici
utyłem w styl, oni chudną jak anemicy
chuj to, nie liczę ich tak jak amunicji
hejty chcą mnie pogrzebać przy pomocy klawiszy
niewykonalne to nawet z cudem nie graniczy
lepszą robotę od was durnie miał sam syzyf
same narcyzy, burdel to synonim rapgry
od chuja dziwek i kondomów, dostaje spazmy
każdy tylko ci liże dupę tu
jakby to był chupa-chups, brak mi słów
lubisz podpisywać biust? wkręcać jak beckham
moje akcje tu bardziej przypominają wietnam
wjeżdżam i brak im tętna, brak powietrza
besztam i nie chcę przestać to jak trans
bez map i wróż wyruszam znów na połowy
wrzuć to na ruszy i gróź pod te grube koty
ha, mówili, że daleko zajdę
i chyba mieli rację bo czuję się jak outsider
im dalej tym bardziej samotny
jebać branże, to labirynt, w którym sam się nie odnajdziesz
sława to dziwka, kupiłem ja za parę płyt
dziś boję się o serce jakbym po zawale był
a mimo to na bit tu robię nowe przeszczepy
wróciłem na dobre i wiesz, że nic nie zrobisz z tym
faktem, nagle mnie kochają jak biggiego brooklyn
a byłem niby zerem przy butli
nie da się mnie skreślić nawet gdybym był w proszku
duch wojny nie śpi to kuloodp-rny korpus
właśnie tak skurwysynu
aspiratio crew, 2015
[dj fidel kostro]
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics
- amrinder gill - neend lyrics
- hus kingpin - xerox glocks lyrics
- parquet courts - captive of the sun lyrics
- jay bel - pyano lyrics
- ric ocasek - it gets crazy lyrics
- francesco yates - something different lyrics
- vii (usa) - black magic lyrics
- finde - square rooms lyrics
- persuader - one lifetime lyrics
- dutch nazari - gin jack havana cointrau lyrics