spezzacuori - 9 kwietnia lyrics
[zwrotka 1; spezzacuori]
9 kwietnia i przychodzę na świat
4.400 ważyła ta prawda
20;10 szpital żelazna
dziadkowi auto zajebać chciał wariat
think twice ejj..to leciało z radia
another day in paradise
do niedawna jeszcze widziałem w tym sarkazm
do niedawna tak bo już nie dziś
ale do tego długa droga
pierwszy na mapie pojawił się mińsk
i na 20 metrach patologia
matka znikała na 2 dni bo w pracy robiła za 3
a ojciec jak był to czułem jakby go nie było bo trzeźwego rzadko widziałem go wtedy
nie czułem urazy bo czułem że nie mam już nikogo więcej
i zawsze tu było jak na złość bo czyjeś tam kurwa widziałem
to szczęście
wreszcie! matka chwyciła za rękę;
“przepraszam że tyle czekałeś pakuj zabawki uciekamy gdzieś byle od tego najdalej!”
godziny stresu i wreszcie wysiadam
i z trudem przyjmuje że artur na imię będzie nosił mój nowy tata
no chyba że wolisz ojczym albo wujek
dzisiaj to mija nam z 5 lat od kiedy kontaktu nie mam ze sobą
lecz dobrze wiem że gdy będzie potrzeba on zawsze się postawi za moją stroną!
[refren; przyłu]
daj mi żyć
kiedy spadam na dno!
chcę zmyć zapach bólu i zło
nie być więcej w cieniu już bo
co będzie jutro?
i co było dawno?
już nigdy hienom nie dam wyrwać sobie z garści
wygrywam 2-0 w końcu zostawiam zabawki
to mój przełom, jeśli znowu będzie trzeba walki
zmierzę się z tym jak matka mierzyła mnie od ścianki
[zwrotka 2; spezzacuori]
niby zerówka a w bani liceum
w pokoju zegar na nim 50 cent dla nich był “fineasz i ferb”
jak katowałem “8 mile” byłem na chwilę dzieciakiem dla niego
dla matki to byłe cały czas
pamiętasz jak spałem przez ciebie na dworcu?
jak pijany w maturę co zdaje pytasz?
byłem zgubionym dzieciakiem
byłem w tym sam
w urodziny babcia mówiła że kocha
z okna skoczyła już po 6 dniach
i było żal..tego że gwiazd nigdy nie zobaczę z nią znów
życie to żar trochę jak kadr z ludzi spalonych w słońcu
potem gimnazjum, liceum i trochę zaczęło się w końcu układać
dla pewnych żyć stałem się bratem i będę ich wzorem do naśladowania
poznałem strach, poznałem przemoc, sm-tek za bardzo i miłość
przez uzależnienie zdradziłem tą pierwszą i brzydzę się sobą gdy myślę jak było
przez uzależnienie wleciałem w kobiety co poryło banie mi kurwa do granic
bałem się zasypiać się sam, więc zamontowałem drzwi obrotowe do mojej sypialni
a dzisiaj już nie leżę z wami bo nie będę serca rozmieniał na drobne
nie wiesz co czułem gdy badałem na hiv się a w tle mi leciały te marże żałobne…
[refren; przyłu]
daj mi żyć
kiedy spadam na dno!
chcę zmyć zapach bólu i zło
nie być więcej w cieniu już bo
co będzie jutro?
i co było dawno?
już nigdy hienom nie dam wyrwać sobie z garści
wygrywam 2-0 w końcu zostawiam zabawki
to mój przełom, jeśli znowu będzie trzeba walki
zmierzę się z tym jak matka mierzyła mnie od ścianki
[zwrotka 3; spezzacuori]
się nie martw! nie piszę tu znowu o sm-tku
za mocny fundament za młodu mi dałaś bym teraz poprzestał na murku
nie pozwolę sukom mnie zabić choć jednej się prawie udało
to duże uczucie nienawiść więc nawet ono dla ciebie skarbie nie pozostało
nie dam się kurwa nikomu
choć wszystkie demony wróciły by na raz
to będę jak taran
pokocham życie bo jestem jak gara
miłości mało w życiu dostałem
przyjaciół szczerych
dzisiaj mam 2 z przodu
i mamo chcę więcej przeżyć
[refren; przyłu]
daj mi żyć
kiedy spadam na dno!
chcę zmyć zapach bólu i zło
nie być więcej w cieniu już bo
co będzie jutro?
i co było dawno?
już nigdy hienom nie dam wyrwać sobie z garści
wygrywam 2-0 w końcu zostawiam zabawki
to mój przełom, jeśli znowu będzie trzeba walki
zmierzę się z tym jak matka mierzyła mnie od ścianki
Random Lyrics
- venus d lite - i'm not madonna lyrics
- sherman's showcase - drop it low (for jesus) lyrics
- chris thompson - do what you wanna do lyrics
- pardo zica - e agora nego? lyrics
- canine - kfc lyrics
- hovey benjamin - sexy hat lyrics
- mr. p (the teacher, man!) - it's academic! lyrics
- mayhem nodb - eff dam lyrics
- marco cinelli - uh-some lyrics
- jayboe - dayoff lyrics