spr/synowie rapu - fajera lyrics
[zwrotka 1]
w automacie mietek, ale nie cl i silnik mniejszy trochę
niż u eldoki i dioxa, bo drogie oc
za szybami nie warszawa – mijam jakąś wiochę
żaden asfalt, same dziury, zawieszenie puka trochę
takie noce mam czasem, świr jak vin c-ssel
zapach ropy mnie odurza, kiedy na stacji wlewam
to jak tlen, sieka w łeb, mocny jazz
noc, rap, samochód, ja w środku, migają drzewa
w rytm melodii, one w rytm rozkmin, układają się
jak klocki, niedorzeczne jak korwin czasem, to jak
zejście z orbit, częstotliwość przeżuwania gumy orbit
zwiększa się wraz ze wzrostem prędkości
to jak pościg ze swoją myślą, chcę jak pono
bez ciśnień, ale coś mi każe w pedał cisnąć
ostro jak po h-m- cisną, nagle zawiecha jak windows
i choć jadę szybko to w bani jak alonso na pit-stop
[refren]
tylko ja i fajera, mocno ściskam ją teraz
nic dziś nie ma znaczenia i tylko gaz, tylko gaz
w myślach z samym sobą bajera, na tarczy cztery zera
to na przemyślenia najlepszy czas, właśnie tak!
tylko ja i fajera, mocno ściskam ją teraz
nic dziś nie ma znaczenia i tylko gaz, tylko gaz
w myślach z samym sobą bajera, na tarczy cztery zera
to na przemyślenia najlepszy czas
to na przemyślenia najlepszy czas
to na przemyślenia najlepszy czas
to na przemyślenia najlepszy czas, właśnie tak!
[zwrotka 2]
tylko ja i fajera, nie jak kiedyś flatera
z przodu żona, z tyłu córka – w takim składzie jeżdżę teraz
tak zdążyło się pozmieniać na szczęście na lepsze
bezpieczniej, bez nocnego szarżowania po mieście
trzymam kierownicę oburącz ostrożnie życiem kierując
mam pasażerów, gwarantuję kurs bez problemów
zapinam wszystkim pasy i nie chodzi o mandaty
raczej szuter, drogi lodem skute, nie zamierzam śmierci płacić
a co do płacenia, opcji nie ma w pln’ach
też w żadnej innej walucie, mimo to nikt nie chce uciec
z siedzenia pasażera, bo sami bliscy jak mniemam
płacą miłością, nie kartą w dłoni – ta tarcza mnie chroni
mam w zapasie wszystkie nowe, klocki hamulcowe – mam zasady
włączam tempomat, bo nie chcę zadym, tym samym
dbam o to, co mnie trzyma, bieżnik sporej głębokości
choć sam łysy, przez to pozornie narażony na poślizg
[refren]
tylko ja i fajera, mocno ściskam ją teraz
nic dziś nie ma znaczenia i tylko gaz, tylko gaz
w myślach z samym sobą bajera, na tarczy cztery zera
to na przemyślenia najlepszy czas, właśnie tak!
tylko ja i fajera, mocno ściskam ją teraz
nic dziś nie ma znaczenia i tylko gaz, tylko gaz
w myślach z samym sobą bajera, na tarczy cztery zera
to na przemyślenia najlepszy czas
Random Lyrics
- rodolfo banegas - common views lyrics
- hov1 - hornstullsstrand lyrics
- convolk - so long bye dear lyrics
- kitoboy - пуэрториканка (puerto rican) lyrics
- jay gwuapo - from nothing lyrics
- kedr livanskiy - why love (зачем любовь) lyrics
- yvngb™ - ina zone 2 lyrics
- eleni foureira - ορκίσου (orkisou) lyrics
- сд (sd aka sadist) - у нас это под кожей (we have this unger the skin) lyrics
- lazy the loser - ice cream song lyrics