azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

szamz - max kolonko lyrics

Loading...

potrzebujesz mnie do życia tak jak wody słonko
bo mówię jak jest mariusz max kolonko
jestem jak twój tlen i wiem, że najbliżsi ranią
kocham tą sukę, ale nazwie mnie idiotą

prawdziwych ludzi kurwa jak ze świecą szukać
za głupie złotówki każdy może cię oszukać
i wie o tym frajer, który mi odchudził k+nt+
który walił w gumie no bo to jest zwykły kondon

najbardziej boli kiedy tracisz najwięcej
najbardziej boli gdy oddajesz swoje serce
nie jestem simpem teraz nie gadam o dziwce
please don’t ever take my kindness for weakness

nie jeden śmieć chce mi wjechać na ambicje
zazdrość na ich ryjach zawsze wygląda ślicznie
zachowują się jak szmaty
zapomnieli mają chuja a nie piczkę
jestem trochę inny nie obchodzi mnie show+biznes
jeśli chcesz być znana dziwko, no to pokaż pizde

wącham jej dupę jak pies i uprawiamy seks
te szmaty słyszą to, one chcą dostać kęs

ja cały czas się bawię
tańczę sobie money dance
ona się pyta czym jesteśmy
a ja jej mówię jak jest (ej)
mariusz max kolonko kiedy ona pije drina
patrzę jak posługuję się słomką
jej oczy proszą bym nagrywał dla niej love song
ale wyjebane jest tyle spraw, które nie są rozwiązane

jest tyle szmat, które nie są rozwiązłe
jest tyle szmat, które kręcą swój kontent
jest tyle szmat, które mają jakiś kompleks
jest tyle szmat i jest tyle kobiet

kładę to gówno jak thugger, kładę to jak baby “freestyle”
ale jestem polakiem, w moim kubeczku jest czysta
kiedyś dwójka solo teraz nie chcę mi się spizgać
chociaż jointów trochę, to jarane są po trzysta

muszę jutro ogarniać, bo to pierdolona misja
bo chcę więcej sosu więcej sera tak jak pizza
pieniądze nie kłamią, no a ludzie to kurwiska
jeśli w coś wchodzę, to nigdy na pół gwizdka

to co we mnie najfajniejsze, to jest ta muzyczka
i wolę robić pod siebie bo pierdoli mnie publiczka
jestem najlepszy w byciu mną i w tym nie konkuruj ze mną
jest jeden nowy swag chociaż raperów jest pełno

tańczyć chcę do bladego świtu
i śpiewać nie wyłączaj mi tego bitu
mam to we krwi jak cząsteczki mikro+plastiku
to z miłości, ale nie z miłości do tego kwitu
tańczyć chcę do bladego świtu
i śpiewać nie wyłączaj mi tego bitu
jestem wysoko chociaż nie mam we krwi narkotyków
to z miłości, ale nie z miłości do tego kwitu

daj to głośniej bez litości dla jebanych głośników
pierdolę się z tym bitem ciągle ruszam się do rytmu
robię swoje gówno już od szkolnego zeszytu
pierdolę pseudo gangsterów no i pierdolę tych krytyków
mogą possać nie zmieniasz się to obciach
moi ludzie chcą zmian nie jeden w tyle został
a kiedyś siał postrach
musisz wyjść z cienia, to nie jest jedyna opcja
wszystko się zmienia nie licz, że znowu coś los da
czasem jest taki vibe, że mógłbym nawijać bez przerwy
nie potrzebny mi temat ślina przyniesie na język
to co życie w głowie samo pisze mi codziennie
ja wyrzucam to z siebie, by nie wrosło się jak korzenie
nienawidzę siebie jeśli znowu jestem leniem
kiedy siada psycha, bo znowu grząski jest teren
nie odbiera ziomal i nie wiem co się z nim dzieję
ale jeśli potrzebuję to podzielę się z nim chlebem
opiekuję się baby, opiekuję się dzieckiem
jeśli noszą designa, to jest tylko manifestem
to nie przedłużenie ego, tylko hierarchia wartości
to nie było flexem, to kurwa pokaz miłości
nie potrafię oszczędzać, nie potrafię nic odłożyć
codziennie przed l+strem mówię sobie weź dorośnij
a część tego tracka nawijałem nawalooony
muzyka i alkohol działa na mnie jak narkotyk
tańczyć chcę do bladego świtu
i śpiewać nie wyłączaj mi tego bitu
mam to we krwi jak cząsteczki mikro+plastiku
to z miłości, ale nie z miłości do tego kwitu
graa



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...