szpaku - jeździec bez głowy lyrics
[intro]
pędzę, jeździec bez głowy, kiedy wszędzie zawody
nawet werter nie dogoni mnie…
[zwrotka 1]
byłem fenomenem i absurdem + raz chłodna głowa, raz gorąca woda, 2k18 moim rokiem był
ruszyłem w trasę i przestałem pić
tam każdy krzyczał moją ksywę
trochę to dziwne, ale w sumie żyję w końcu
w końcu kapie z nieba ta jebana forsa
w końcu mama w polsce, jemy wszyscy obiad
ona mi mówi: „zachowujesz się co najmniej dziwnie, mati”
może te baty, może te czasy, chude jak patyk?
ja latam po lekarzach, ciągle myślę, że umieram
dzień zaczynam od mierzenia ciśnienia, k+masz?
palec na pulsie, jak na spuście z klamą przy głowie
w głowie cover “jesteś bogiem”
za kurtyną z powiek ból
i przestaję czuć… wszystko
wszystko dosłownie przez psychotropy, które biorę
w międzyczasie jestem piniatą dla cioty przed monitorem
znowu wracam do picia, co mnie jeszcze bardziej zakopie
jeśli żyć, to dla ciebie, a nie pić, spać na glebie (dullahan!)
za głowę mógłbym wyrok brać za ciebie
a zostałem bez niej, mój charon czeka nad brzegiem
[refren]
nie przeproszę nigdy za to, że
w lesie rąk się zagubił lew
giną konie w moim mieście, piachu całe serce
kościotrupy zjeść mnie chcą…
nie przeproszę nigdy za to, że
w lesie rąk się zagubił lew
giną konie w moim mieście, piachu całe serce
kościotrupy zjeść mnie chcą…
[zwrotka 2]
robię gugu, robią ze mnie węża
do oplucia simby jest kolejka
szydzą ze mnie z lewej, no i szydzą z prawej
ale będzie trzeba, to im damy radę
nienawidzę siebie i się brzydzę sobą, się nie dziwię, że odrzucam swą osobą
ale udowodnię, że się mylą wszyscy, kurwa, daję słowo
pierwszy raz pada głowa przed “atypowym”
samobójstwo taty, kręcę klip z frostim
nowe skoki, nowe szoki, traumy
gram koncerty opór wyjebany
wbijam do malika montany na backstage
jest ze mną ciężko i nie wiem, gdzie jestem
dziękuję, kurwa, że nikt mnie nie nagrał wtedy
że nie lata w necie mój upadek mierny
pomogliśmy ludziom tylu, że nie wierzę, a sam sobie pomóc nie potrafię, nie wiem
czekaj na mnie w niebie, rozpierdolę tylko i tam zaraz będę
[bridge]
“umrę pewnie przed trzydziestką” + tak śpiewałem u białasa
bo zaplanowałem śmierć, chciałem uciec stąd jak tata
[refren]
nie przeproszę nigdy za to, że
w lesie rąk się zagubił lew
giną konie w moim mieście, piachu całe serce
kościotrupy zjeść mnie chcą…
nie przeproszę nigdy za to, że
w lesie rąk się zagubił lew
giną konie w moim mieście, piachu całe serce
kościotrupy zjeść mnie chcą…
Random Lyrics
- sefa berke - seninle sonsuz lyrics
- isulam & some.unique.individual - pass me the light lyrics
- pind - umage (outro) lyrics
- terce. - living dust lyrics
- emoney x jc - town sqaure new york lyrics
- brewer & shipley - scarlett's mountain lyrics
- halbery - string cheese sausage (biggie cheese pt. 1) lyrics
- county line runner - ballad of the land shark lyrics
- osmr! - littttle sttttar lyrics
- kenton bryant - breaking hearts the hard way lyrics