the truekings label - szczecin wspieram to! lyrics
[sage]
pytasz skąd jestem, selekta szczecin, gryfa na ramieniu mam
dzisiaj sortuję na deptaku, potem będę w city chlał
choroba morska cię dopada, w końcu to portowe miasto
ze lwowa moja prababka przyjechała tutaj dawno
teraz mamy nowe, stare miasto, filharmonię, hale
od cmentarnej bramy po portową bramę
i stale, szczecińskie miejscówki wciąż przemierzam
bo szczecin ma we mnie swojego żołnierza
[tony jazz’u]
szczecin lata ’90, tych co przeżyli pozdrawiam horde
nie szczędziła nas komuna, nie uczyła nasza zguba
ciężko w czasach kiedy umarł duch narodu – gdzie ta duma?
nasi ludzie krew swą lali, by ten sen nigdy nie umarł
podziemie, duma pomorza – reprezentant
lecę na bitach i witach, rap ten robię codziennie a nie od święta
nie wymiękam lat 20, niech pęknie jeszcze ze 40
dzieci prawdy, piękne pieśni bliscy klęski a my wzeszli
[bogu bogdan]
szn, przejdziemy się po ścieżkach, gdzie
bujałem głową i marnowałem czas na sen
towar sprawdzony, maksymalnie czysty
nie jeden zjadł wiele owców z miasta tej miski
koniec żartów, wchodzimy do parku
stary kuwejt, ktoś zaprojektował nowe ławki
na stoprocent, ogarnij się i doceń – szczecin!
gdzie cały hajs przetańczyłaś w sobotę
[hyziu]
jestem tutaj parę lat
a pamiętam jak bogu odbierał mnie z busa, szliśmy z buta
siema miasto, widzimy się na miejscówkach
za nic nie chciałbym się znaleźć gdzieś indziej – jestem adoptowany
mówią, że hyziu szczecinianin
9 lat temu nie potrafił dojść do portowej bramy
z dworca obciach opcja, klimatyczne jak bulwary
życie mam tu i wychodź z kąta, tu ma moc bosman
[emir soutyzzi]
zapraszam na mój teren, bity to mój teren
dobre mordy w cenie, z fejk’ów się w chuj śmieje
wiem co się dzieje, sukces jest celem
w mojej dziedzinie jestem bentley’em
ja się nie zmienię, tak wiem jestem leniem
tym co przeciwko palcem pokażę miejsce
biorę wdech, pozdrawiam szczecin
b-do kings tu podaj dalej niech leci
[rizz]
mówią mi, nic mi nie mów, że jestem głupi
kręce browo jak siwski, mam beke z wczuty
wiele nas różni poza moimi ludźmi
a jak wjedzie ebe to będzie dopiero huczki
fejki co ma mc, wjeżdżam jak bentli
krypto diss’y, hipokryci, później uścisk ręki
moje play’sy moje fazy
moje wersy to mój azyl
[krimeson grz]
niebuszewo wita i nasz park kasprowicza
letni amfiteatr, koncerty, kabarety – wypas
zimą sanki, narty i poręczy z klatki
pod pomnikiem trzech orłów ku pamięci kwiaty
dalej jasne błonia i pomnik papieża
na luzaku na pewniaku miejscówki przemierzam
nasza okolica, szczecin niebuszewo wita
podbijaj, zapraszam na bosmana i filisa
[tkzetor]
dla mnie szczecin to nie henryk sawka, tylko florian krygier
kiedyś marcin sawka nie odbierał, gdy na pogoni strzelał dymek
warszawa może płakać, za stare układy ja wypije
co drugi lata z gryfem, kocha miasto ponad życie
stadion to gruby old school, krzystek najgorszy kłamczuch
wychowałem się na wudoo w radiu, wychowałem się na twardowskiego
reda, gumieńce wbijam na rejon
stówke tu mamy do morza kolego
dziadkowie wywalczyli szczecin! – za to wypijmy
[eszu]
kroczę po kocich łbach i jakbym cofał czas
zamieniam się w bwoy i myślę o zagadkach miast
o tajemnicach, które kryją stare bloki
w świetle jednym z okien z mapą w głowie liczę kroki
w powietrzu czuję intrygę , gdy sięgam do tych legend
gdy mijam baszte, liczę płaszcze, wiem, że było siedem
na wierzy zamku każdy cień to domysły
dla niektórych to tu chmury dla niektórych cień turysty
[gierba]
to jest szczecin, jego miejscóweczki niezawodne
szczecin! chwyta teraz twoją dobrą mordę
szczecin! daję ci esencję w jednym track’u
szczecin! niezmienny, od pierwszego squad’u
szczecin! ziomuś my tu tak na co dzień mamy
nad trasą zamkową zapach czekolady
a co poza tym ziomuś, wszystko okej
rolujemy blanta i lecimy na głębokie
[ślimak]
siemano szn, tu witam kolejny dzień
od kiedy parę lat wstecz, zrobiłem trasę z d do e
pamiętam pierwsze studio, tu na witkiewicza
tętniąca życiem i rapem, trochę ciasna kilka
poznałem smak tych ulic, pomieszkując tu i tam
jak miałem w plecy od życia, dziś, jesteśmy kwita
zero czternaście w wakacje niebuszewo zasiedlam
pozdróweczka mordy, the truekings reprezentant
[enes]
nabrzeże dziś puste, bez jachtów i calibrów
opowiadam przygody z przed lat znad cydru
za plecami wały, ich patronem chrobry
puszczam gwizdek dżoja z nurtem odry
kolor twoich oczu krystalicznie modry
hipnotyzując dobry tekst na podryw
dobry plan na blanta spacer z laską z klasą
port, bulwar nad odrzańską trasą
[gierba]
jak pierwszy wers pamiętam wojnę osiedli
wspólnie przelaną krew ten czas spieprzył
z ściepy na czwórce, po czterech na dwójkę
na jedną butlę, pukałem półkę
na winklu każdy z nas miał drugi dom
ejdżej wrócił z odsiadki, król wrócił na tron
psy wodziliśmy z nos
debile z trójki nie wiedzieli kto jest kto
[roka]
było pierwszym jeziorem, w którym pływałem
nie żałuję, że nie przyszedłem na świat nad bajkałem
było pierwszym miejscem, w którym dostałem w gębę
może dlatego darzę je takim sentymentem
zapraszam cię na plażę nad głębokim, gdzie
szmule grzeją ciuchy, a woda wali szczochem
ta, spacery w koło, cypher’y na wesoło
chcesz się przekonać kolo? dawaj na niestrzeżoną…
[dwora]
choć pamięć zawodzi mnie już coraz częściej
to wierzę, że nawet na antypodach jeszcze coś wygrzebię z niej
tam gdzie wypełnię swe dni najlepsze będzie pod ręką
wejdę na plażę pod palmą i odpalę projektor
moje gumy, górne, dolne, nie zapomnę
zachęta, pogodno to wszystko takie polskie
szum liści, gród – gryf i leniwie płynąca odra
zawsze wyjeżdżam by wrócić, nawet gdybym nie mógł zostać
[empo]
ej, siemano ta, szn to bracia moi
ty stań do broni, ja znam tu wsparcia motyw
prawda boli, ale wiesz, biorę majk do dłoni
truekings, cherryart, muszę was pozdrowić
e do n, ej u mnie w głowie nie jest lekko nie
podcięte skrzydła, dobre pióro wziął pod nie emdok mnie
szczyt i szczecin, weź się wspinaj i wspieraj
wyjdź na przeciw i jak chcesz, to się spinaj i ściemniaj
[emdoka]
na północnym zachodzie w zapomnianym mieście gryfa
jest proekipa co na bitach pomyka, turekings klika
tytuł roboczy zawitał, podnieś skrzydła i to gruby sztos
że spełniam się jako raper w mieście, z którego pochodził mój ojciec bwoy
tutaj pierwszy poważny squad, jak i tłusty blant
do tego przyjaźnie na lata, melanże, biznesy, z kobietą życiowy start
i jestem z tego rad, maria curie skłodowksa
ty wspieraj nas, bo na szczyt daleka droga, jak stąd do morza
[tymi tyms]
mówię, z krwi i kości, gdy pytają czy stąd jestem
jak buła z frytami albo pasztecik na mieście
czekolada na bulwarach nie tylko gdy płonie hash
leżę na głęboki kiedy słońce praży w kark
twoje mordy online a moje na grunwaldzie
ustawka przed wieczorna, wóda lana w gardziel
od pogodna po podjuchy
z kaliny na gierczak
co jeszcze zobaczysz to już powie reszta
[kazior]
to prawy brzeg podjuchów, na blokach jest melanż w chuj
nie mamy miejsca dla szuj, ale mamy chuj dla psów
skun płonie, czujesz smród? osiedlowych akcji w bród
ten grunt, przez który wszyscy ujebani znów
zawsze czysty gdy psy węszą, to jakiś cud
wiesz mi cudów full czuję się jak młody bóg
podjuchów jest znów kraina, bo przez kraj nie usypiasz
gorączka sobotniej nocy to ogień na ulicach
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
Random Lyrics