azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

theodor - cv lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
nie wiem, czy miałem 10 lat, gdy pierwszy raz
wyszedłem ze sklepu, nie płacąc
może z koleżanką? chciałem być jak bonnie i clyde
nie wiem już sam, może to wpływ pragi?
złapali mnie, puścili, to gówno weszło mi w nawyk
ojciec – wiedziałem, gdzie chował forsę
podpierdalałem drobne, by kupić za nie petardy z ziomem
lat .. nie wiem wciąż, z dziesięć?
w czwartej klasie chciałem się wzbić na wyższy level:
robiliśmy listy – co chcesz? – płać pln
w czasie przerwy szliśmy, by kraść na zamówienie
zapałek, co się palą od murków, jest nigdy dosyć
wiedziałem, gdzie kupić po 10, by sprzedać za 50 groszy
zbyt niskie marże, ekonomia w wieku lat 13
+ reforma edukacji zapewniła integrację, f-ck it
codzienna wóda i baty – znaczy koszty
ja ciułałem przez zakłady w basket
dziś dzieciaki krzyczą przez sieć, marzy się sława
my znaną twarz mogliśmy mieć na rozpoznaniach, więc ciiiii
tyle wiem o prawie:
10 przez 1 większość z nas znała lepiej niż pacierz
bez 14 świeczek trafiłem na własną wagę
moje szczęście, że nie za napad na kiosk ze straszakiem

[refren]
biegniemy za nim większość życia jak za palcem boga
jakże dziwi nas, gdy finał zdoła nas rozczarować
zbyt wiele wiem o celach dziś, by ślepo biec po drogach
nieraz trzeba stanąć, złapać wdech, przewartościować świat wkoło nas

[zwrotka 2]
sąd mnie upomniał, ciężej było w domu z ojcem
lecz nasze kłótnie to integralna część dziecięcych wspomnień
jak nie wiesz, o co chodzi, to chodzi o… proste
myślałem, że jak tylko będę je miał, będę dorosły
musiałem mieć legalny patent
15-latek, co walczył o aprobatę
święto zmarłych – inwestowałem hajs z urodzin w handel
patryk, mój młody gangster – jak mogłeś złamać zasady?
dobra, jebać to, wracam w te stare czasy (y)
przed maturą wkręciłem się w nlp
i psychologię i chciałem wiedzieć, jak to z tym sukcesem jest:
czy każdy może? ja też? nawet jak
czuję tu śmieciem się, to nadal?
nawet nie wie, ile jej zawdzięczam #anna opala (dziękuję)
nie dzięki sztuczkom, dzięki tobie poczułem pewność, że mogę
pierwsze legalne złote, na pierwszą umowę
prawie 10 lat od pieprzonego sklepu na targowej
długa droga, a byłem dopiero w połowie

[refren]

[zwrotka 3]
droga trwa, studniówkowy gajer, teczka z kodem
i ja , idę kilometr przez las i to jest spoko, bo wcześniej
szedłem już dwa przez pole
dzień dobry, mam umówione spotkanie z prezesem, nie?
nie ma go? jutro? jasne, będę (“do ciebie szłem”)
słyszałem setki różnych, nie dzwoniąc z domu
serio, to przez to do dziś dnia wręcz się boję telefonów
mama mówiła swoje, “puknij się, praca bez pensji”
ja wiedziałem, że wyciągnę swój hajs jak brian tracy
1600 przez 9 miesięcy
więc, skurwysynu, nigdy nie wyliczaj mi pieniędzy, okay?
w końcu przeciągłem się z forsą na szlakach
zarobiłem prawie dychę w miesiąc, mając oczko w latach
work hard, play hard, madafaka
i pewnie robiłem wszystko, co tylko se wyobrażasz…

[outro]
i biegłem za tym w chuj czasu
i w końcu byłem tu, miałem to, żyłem tak
od dziecka zjadłem w chuj strachu
że nie dla takich jak ja jest wielki świat
100 razy po drodze rezygnowałem z rapu
gdyby nie on, może wciąż żyłbym tam
chwilowo ciułam znowu drobne, chłopaku
nagram drugą część, opowiem wam

tekst i adnotacje na rap g*nius polska



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...