azlyrics.biz
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

trzy-sześć - 18:00 - feng shui lyrics

Loading...

[zwrotka 1]
cześć wszystkim, nazywam się piotrek (cześć piotrek)
jestem bardzo spokojnym człowiekiem wbrew plotce
zawsze wspomogę starszą panią, mogę taszczyć torby za nią
a ogólnie straszny ze mnie anioł
ale jest coś, co sprawia, że bulgocze we mnie lawa
(kurwa) zaraz pęknę, wetknę terapeucie krawat tam gdzie nie chce
ten powód to pewnie plaga tępaków, którym system wmówił mądrość i będzie wmawiał
to za każdy raz, gdy zostałem wyklęty
bo jesteś za tępy, by sk-mać jaki jesteś tępy
to za każdy żart ze średnim zakończeniem
bo puentę złapałem z miesięcznym wyprzedzeniem
to za każdy raz, gdy trzeba mnie było studzić
bo jak doktor house bardzo lubię nie lubić ludzi
spotkałem was tak wielu, że jestem prawie pewny
w poprzednim życiu musiałem być zbrodniarzem wojennym

[refren]
przecież jestem spokojny, to moja nieznana strona
przecież jestem spokojny, kwiat na środku jeziora
przecież jestem spokojny, drga mi tylko brew
przecież jestem spokojny, nie zasługujesz na mój gniew
przecież jestem spokojny, zakłócasz moje feng shui
przecież jestem spokojny, ósmy raz liczę do dziesięciu
przecież jestem spokojny, znowu przeciągasz strunę
przecież jestem spokojny i kogo ja oszukuję?

[zwrotka 2]
szczerze mówiąc wiem, czemu wyprzedzam motłoch
moje pierwsze wrażenie jeszcze mnie nie zawiodło
nie pomoże maska ani afrodyzjak
gdy kłamstwa świecą jakby to była termowizja
słyszę twoje myśli i ich wyścig daltona
niby czysty, ale drażnisz mój licznik pythona
z kilometra widać triki i całe pierdolenie
znam już twój życiorys jakbym miał wtyki w ipn-ie
twój image to skorupa, hasła są przetyrane
i jesteś hustla – teraz każdy chce być chamem
każda kobieta to dupa? wpadasz we własne pułapki
konsekwentnie mów tak do swojej matki
nie wyślę bomby do tuska, kobiet do garów
księży na księżyc, wrogów do gazu
chcę walczyć o swoje i wygrać, jak mój tata
przy okazji nie srając ogniem na pół świata
ty szukasz wroga, liczysz długi i renty
żeby tylko podrzucić komuś brudy pod śmietnik
ja będę hodował co mam, aż sam zaliczę glebę
ty wciąż sprawdzaj, czy trawa sąsiada pali się lepiej

[refren]
przecież jestem spokojny, to moja nieznana strona
przecież jestem spokojny, kwiat na środku jeziora
przecież jestem spokojny, drga mi tylko brew
przecież jestem spokojny, nie zasługujesz na mój gniew
przecież jestem spokojny, zakłócasz moje feng shui
przecież jestem spokojny, ósmy raz liczę do dziesięciu
przecież jestem spokojny, znowu przeciągasz strunę
przecież jestem spokojny i kogo ja oszukuję?

[zwrotka 3]
za bystry na demoty, za głupi na poezję
za silny na potulność, za słaby na herezję
to i reszta typów wściekłych jak część talibów
sprawiła, że to rap mnie wybrał jak excalibur
nawet tony soprano, gdy się goli co rano
wie, że ironię tego świata można kroić kataną
absurd ma się dobrze i prędko nie zginie
ja więc kminię jak rozpisać mój sarkazm na pięciolinię
przestanę grać rap kiedy wreszcie poczuję
że ta kultura dostała należny szacunek
gdy dziennikarz w studiu będzie mnie szanować na tyle
że przestanie robić dziwne gesty jakby miał wylew
gdy przyznasz, że do tego potrzebna jest iskra
ten tępy uśmiech spełznie z twojego pyska
adidas już wie – ta kultura wciąż żyje
kreatywność to nie kreatyna, kretynie

[refren]
przecież jestem spokojny, to moja nieznana strona
przecież jestem spokojny, kwiat na środku jeziora
przecież jestem spokojny, drga mi tylko brew
przecież jestem spokojny, nie zasługujesz na mój gniew
przecież jestem spokojny, zakłócasz moje feng shui
przecież jestem spokojny, ósmy raz liczę do dziesięciu
przecież jestem spokojny, znowu przeciągasz strunę
przecież jestem spokojny i kogo ja oszukuję?



Random Lyrics

HOT LYRICS

Loading...