ungula & kevlar - miejska dzicz lyrics
[zwrotka 1: ungula]
miejska dzicz, w której nie byłem, nie jestem, nie będę drapieżny jak wilk
bo nie chciałem być, merytoryka jest dla mnie ważniejsza niż sprzedajny kicz
nie warto powielać świństw, przewózki w rapie nauczył mnie te+tris i bisz
zacząłem przelewać myśli na papier, jedyne co miałem to ptsd
klasyfikujesz mnie jako patusa jedynie dlatego, że zapalę liść
nie chcę mieć nic, do czynienia nic z tobą, nie znasz backstory to milcz
tutaj oglądasz historie ziomali przez filtr, po co ich ganisz
jak zamiast im zabrać od j+py to przechylasz z nimi ten litr, nie, nie, nie mów mi nic
[refren: kevlar]
nie pytam, nie chcę, nie wiem, oszczędzaj siły, nie mów mi nic
wącham to, mielę, kręcę spliff, zamieniam w dym i zostaje pył
biorę to, dzielę, dowożę, wracam na dziupl
ę, nie mam już nic
podrywam, chleję, podkręcam flirt, śpię i dotykam, gdy wstaję nie czuję nic
[zwrotka 2: kevlar]
nic, nie czuję nic, nie mam już nic, wszystko wróciło do zgliszcz
dowody masz, to szybko zniszcz, pizda tu była, wygasła jak znicz
dostajesz dolę, licz, przyciąłeś fajo, wyłapiesz lincz
ja wchodzę z muzyką w klincz, moje stilo to nie kicz
nie słucham dzieci, to dla mnie cringe, jeszcze poznają co to miejska dzicz
jeszcze poschemaci im głowę liść, podzieli kwit, ja sięgnę po trofeum jak mistrz
rosnę muzycznie tak jak w oczach ziomali bic
wezmę co moje i g, za sztukę jak bach i wszystko si
myślę, gdy zalewam bak, kiedyś zamienię corsę c jak kosa na maybach
kiedyś miałem prosty styl, dzisiaj to wildstyle, dzisiaj nawijam jak mastah
mam tego od zajebania w notatkach, czujesz to, kiedy wlatuję na bassline
to miejska jazda, zielone liście i biały śnieg jak tajga
[refren: kevlar]
nie pytam, nie chcę, nie wiem, oszczędzaj siły, nie mów mi nic
wącham to, mielę, kręcę spliff, zamieniam w dym i zostaje pył
biorę to, dzielę, dowożę, wracam
na dziuplę, nie mam już nic
podrywam, chleję, podkręcam flirt, śpię i dotykam, gdy wstaję nie czuję nic
[zwrotka 3: prolog]
latamy na bitach jak mowgli po lianach, miejska dzicz
od dziecka zwiedzana przez cały mój team
weź zapytaj chłopaków w bramach, kiedy usłyszeli pierwszy mój hit
dzisiaj stylówa już nie taka sama, bo bujam się lepiej pod rytm
ej, miejska dzicz wychowała każdego kompana i nauczyła go żyć, ziom
wiem, że żaden z nich nie rodził się na bahamach
im to raczej chłodem zawiewało w ryj wciąż i częściej było im przykro
niż mieli pod pysk podstawiane wszystko
ale był dryg, by robić hip+hop, bujać tę dzicz, jak jebany cyklon
kręcić się szybko, jakby byli wilmą
[refren: kevlar]
nie pytam, nie chcę, nie wiem, oszczędzaj siły, nie mów mi nic
wącham to, mielę, kręcę spliff, zamieniam w
dym i zostaje pył
biorę to, dzielę, dowożę, wracam na dziuplę, nie mam już nic
podrywam, chleję, podkręcam flirt, śpię i dotykam, gdy wstaję nie czuję nic
Random Lyrics
- peter raffoul - i just wanna be ok lyrics
- ash-b (애쉬비) [kor] - up lyrics
- roniit - eternity lyrics
- xtsy* - romantic genocide lyrics
- wojitodro - pulse lyrics
- nisastyle - блинги (blings) lyrics
- metro luminal - nimetus linnas lyrics
- лирик (liyrik) - music from the basement lyrics
- the thought - 911 lyrics
- vsmood - ипотека (mortgage) lyrics