vbs - dobranoc lyrics
[refren: vbs]
na blokach wpierdalało się piguły i tramadol
nie jeden z osi chłopak przez to powiedział “dobranoc”
pod klatką ci doradza bej: ”uważaj, to farmazon”
bo albo się zawiniesz, albo cię zawijają
żyję trochę na opak, proszę, módl się za mnie, mamo
zapytaj o mnie boga, czy wypłacę się szakalom
niektórym ludziom się tutaj konkretnie pojebało
ja kurwa mać nie mogę żyć tak samo
[zwrotka 1: vbs]
ej, hola, różnie bywało
na dzień dzisiejszy ja nie z tych, co ośkę odwiedzają
na dzień dzisiejszy brzydzi mnie pompowany dekalog
jak ja nie lubię ludzi, czemu wszyscy kurwa kłamią?
hieny mnie obrzydzają, ty nie rycz gnoju więcej
jak się coś znowu stało i ci stary uciął pensję
w tych pojebanych czasach chyba każdy ma depresję
w tych betonowych lasach, każdy menel to już ekspert
na blokach ekstraklasa, każdy odbija piłeczkę
z tych waszych śmiesznych zasad + może serio trzy konkretne
wszystko by chcieli asap i wszystkiego na plus, więcej
jak możesz bić lewaka, mając dwie lewe ręce?
też mordzia miałem brata, ale poza osiedlem
wielki talent do rapa i parcia na internet
ten co najwięcej gada + on dobrze, ma w sercu bestię
uwaga na tych, co na emocjach budują merch’e
[refren: vbs]
na blokach wpierdalało się piguły i tramadol
nie jeden z osi chłopak przez to powiedział “dobranoc”
pod klatką ci doradza bej: “uważaj, to farmazon”
bo albo się zawiniesz, albo cię zawijają
żyję trochę na opak, proszę, módl się za mnie, mamo
zapytaj o mnie boga, czy wypłacę się szakalom
niektórym ludziom się tutaj konkretnie pojebało
ja kurwa mać nie mogę żyć tak samo
[zwrotka 2: bonson]
nigdy nie byłem twoim k+mplem, więc czemu dzisiaj jakieś wymagania masz
nienawiść w oczach zimą z klatek wyganiała nas
nie zmienia się nic, nawet jak rzucisz piwa dwa na blat
jak kiedyś nie byłem godny, a dzisiaj + nara, pa
ośka, chamy, gangi, z dupy coś tam prawi każdy
a za plecami obrabiają panny jak kioski
za ten hajs się łapali za kosy i
nie ma już koleżki, nosy chrupią jak nachosy
a mnie nie chce się odbierać i pierdolić im co u mnie
powiedzmy sobie szczerze, że pierdoli ich co u mnie
ja wcale się nie gniewam i nie szkodzi nic ogólnie
na mój prywatny szczyt wolno wchodzisz, szybko pójdziesz, w chuj
[bridge: bonson]
tutaj niby mógłbym jeszcze coś nawinąć
haha, ale nie chce mi się
[refren: vbs]
na blokach wpierdalało się piguły i tramadol
nie jeden z osi chłopak przez to powiedział “dobranoc”
pod klatką ci doradza bej: “uważaj, to farmazon”
bo albo się zawiniesz, albo cię zawijają
żyję trochę na opak, proszę, módl się za mnie, mamo
zapytaj o mnie boga, czy wypłacę się szakalom
niektórym ludziom się tutaj konkretnie pojebało
ja kurwa mać nie mogę żyć tak samo
Random Lyrics
- belchior - senhora do amazonas lyrics
- elison 404 - skannerz lyrics
- alz x 38 - hotspot freestyle part 2 lyrics
- dany elias - boom lyrics
- framal - lpdm lyrics
- post malone - my friends lyrics
- it's different, unheard & yung fusion - mirage lyrics
- kim churchill - fear the fire lyrics
- rampinelli jazz quartet - kim il-sung lyrics
- sean auguste - abundant life lyrics