whitewell - narkotyk lyrics
mam gdzieś idiotów, zabiłbym wrogów na twoją cześć
zamknąłem tyle demonów, by omijać w nich śmierć
mam rozdwojenie jaźni, bo tu jesteś ciągle
mam nienormalne myśli, ciągle tu błądzę
stwórzmy specyficzny świat, gdzie nie będzie zła
niech spłynie mi po twarzy łza, gdy spalisz kwiat
później wytrzyj mi łzy, a ta czerwień to mój wstyd
i ciągle śni, bo moje sny to syf
wiem, że ja to tylko liczba
ładna gra jest taka śliczna
czarny kwiat na jej policzkach
gładki i są w jasnych zgliszczach
twój dotyk to najbezpieczniejszy narkotyk
chce oczy, twój wzrok paraliżuje demony
jeden płomyk dał tyle ognia, że tworzę piekło
chce zadzwonić, bo twój głos zatrzymał tętno
wiem, że my jesteśmy liczbą
wspólną, choć tak bardzo niską
jasny kwiat obudzi przyszłość
dobrze wiesz, spalimy wszystko
wiem, że ja to tylko liczba
ładna gra jest taka śliczna
czarny kwiat na jej policzkach
gładki i są w jasnych zgliszczach
żaden demon, to jedynie ja w ludzkiej skórze
wyrzuć klucze bo nie wrócisz tam gdzie jest trudniej
możesz się bezpiecznie rzucić w mój ogień, ej
wciąż tworze, choć nic nie jest już tak proste
Random Lyrics