wiśnia bakajoko - kiedy łapie wena lyrics
[zwrotka 1: wiśnia]
od rana w chuj roboty, miałem głowy urwanie
tarabani ktoś, znów chce coś, kurwa nie
może to przełożę, chyba nic się nie stanie
wyłączam słuchawkę, mam zajawkę na pisanie
minus jeden piętro, siedzenie wciąż może przybić
piękna jest pogoda ziomal, można się wybić
skręcę sobie jointa i jeszcze to przekminię
potrzebuję słońca, jak dziecko ojca, idę
siadam se na ławce, z konopi żur palę
widzę tylko bravkę, obok stoi fur parę
obcinają pety, w nich wbity chuj stale
włączam sobie bit, ty rozkmiń ty mój dialekt
rozwijam swój talent, nie ma że komuna
rymy i wokale, niekończąca się bibuła
dalej na przypale palę tu bakuna
w kraju mi niezbędna depenalizacja skuna
[refren: wiśnia] x2
ktoś na mnie czeka, ktoś tarabani non stop
zabiеrz, odbierz, przekaż, przewiń, nawiń, niе poplącz
kiedy łapie wena akurat nie mam czasu
nie ogarnę dzisiaj tego szałasu
[zwrotka 2: wiśnia]
kiedyś były bardziej obstawiane klatki
się pruły społeczniaki, wyjebali wszystkie ławki
minęło parę lat, zdajesz sobie sprawę
ten sam konfitur skład narzeka na brak ławek
na jednej z niewielu piszę ten kawałek
bronowice lublin, człeniu tu się wychowałem
przywiązanie do miasta, szacunek do historii
z tego się nie wyrasta, zdradziłeś to się ciągnij
nie ma co ukrywać, nawijam od serducha
bit sobie cyka, dzieciak pyta o bucha
trzeba wychowywać, nie psuć małolatów
jak skończycie szkołę może zajaramy krzaków
mam brachu cały towaru wypełniony słój
jak fatum krąży dwóch panów podejrzanych w chuj
każdy w swoją grę gra, komu lepiej idzie
palą chuja że nie łypią, ja frana że nie widzę
[refren: wiśnia] x2
ktoś na mnie czeka, ktoś tarabani non stop
zabierz, odbierz, przekaż, przewiń, nawiń, nie poplącz
kiedy łapie wena akurat nie mam czasu
nie ogarnę dzisiaj tego szałasu
[zwrotka 3: wiśnia]
miałem coś załatwić, zasiedziałem się, wierz mi
wstaję z ławki, później dokończę tekścik
idę do koleżki, jest strażakiem ziomuś
paradoksalnie zawsze pali się u niego w domu
biorę bletki bo ziomek z sekcji, jest fifa bongo
raz gaśnie raz rozpala, się jara na okrągło
zasiedziałem się mordo, czeka na mnie trasa
zrobię co mam zrobić i do rapu wracam
docieram na miejsce, zaraz wyjebie korki
ledwo zacząłem pisać, ktoś się dobija do drzwi
sieremarankoro przed południową porą
ziomek z zapytaniem czy jadę z nim nad jezioro
dziękówka mordo, teraz zostanę przy rapie
artystyczny nieład panuje w kanciapie
odpalam se bit, ale najpierw bucha złapię
nie chce mi się nic, ale jak chcę to potrafię
[refren: wiśnia] x2
ktoś na mnie czeka, ktoś tarabani non stop
zabierz, odbierz, przekaż, przewiń, nawiń, nie poplącz
kiedy łapie wena akurat nie mam czasu
nie ogarnę dzisiaj tego szałasu
Random Lyrics
- paxis - brand new day [extended mix] lyrics
- maquiny - amante lyrics
- rxdrigo - semiadulto lyrics
- heistheartist - sometimes/ i want you around lyrics
- rollspelsklubben - bebisen är en mumie lyrics
- titanic sinclair - the man with all the toys lyrics
- joão luiz - vem me socorrer lyrics
- skogmark - growing none lyrics
- keyton - holding out lyrics
- musicaperbambini - le monete libere lyrics