wiśnia bakajoko - zabitka od rana lyrics
tekst:
naiwność to wada bo chciwość innych karmi
kiedyś wierzyłem że prawda na twarzach nie ma kalki
zabitka od rana czujności uśpić nie może
świadomość że ktoś może życzyć jak najgorzej
przetrwać, żyć dalej iść chce jaki z tego wniosek
na pewno nie zaczekam aż pierwszy dostane kose
nawet gdy uda ci się że już się nie podniosę
razem się będziemy użalać nad swoim losem
ziomal podał rękę ci a łopatą kopał dołek
ufasz jak wariat im oni patrzą na zarobek
muka zerwana nic dla mnie parówa nie człowiek
sztuka przetrwania być zawsze 2 ruchy przed wrogiem
czy zaszkodziłeś komuś to ziomuś nie istotne, proste
ty chcesz pokoju, ktoś inny wzniеci wojnę
warto wiedzieć co za mną, przedе mną i koło mnie
przejdę drabiny szczeble, choć to chaos jest pozornie
ref
czuć oddech na plegarach źle życzy mi ktoś
szponci coś jakiś pajac, wyostrzam swój wzrok
trzeźwo myśleć się staram, choć płonie znów joint
ziom zabitka od rana oo ooo
2 zwrota:
mówisz że każdy to łeb, z reguły to jest odwrotnie
charakteryzuję cię działanie pochopne
zmienić o kimś zdanie dla takich bardzo proste
zawiodłeś zaufanie to sam rady sobie kopsne
z daleka czuje podstęp chorągiewko jebana
nie zamulę choć jest znów zabitka od rana
dziwna zmiana powiedz co siedzi w bani chłopaka
przestał jarać krzaki od kiedy przypalił cracka
taka moda chora to zmora dla małolatów
ktoś musi prostować z bagna wyciągać dzieciaków
nikomu nic nie radziłem róbta co chceta sami
póki nie uświadomiłem sobie że też mam wpływ na nich
byliśmy tacy sami, ale to nie hipokryzja
i przed tymi błędami przestrzegam was dziś ja
lepszego jutra wizja, ruszyć czas nie stój w bramce
nic samo nie przyjdzie musisz dać szczęściu szansę
ref
czuć oddech na plegarach źle życzy mi ktoś
szponci coś jakiś pajac, wyostrzam swój wzrok
trzeźwo myśleć się staram, choć płonie znów joint
ziom zabitka od rana oo ooo
tps
plecy coraz większe, więcej noży się zmieści
jeszcze solą sam posypie już nie rusza mnie ten meksyk
za dużo blizn na ciele żeby płakać że coś boli
wiem że żyje, co dzień czuje zabierz dużo tych naboi
bo nie starczy na mnie trochę, to jest pewne
po treningu płuco racze grubym skrętem
w moich bitach żeby być musiałbyś obrócić dużo
iść do puchy, znowu działać włożyć w legal i tak w kółko
komentarze gdzieś gadanie, powtórzone, przekręcone
co to mnie obchodzi co pierdoli jakiś bolec
jak w koronę farmazony, jeden worek wszystkich czeka
pomieści was wszystkich co szkodzicie dla człowieka
czas ucieka, termin skończy się i to coś jest zbrodnia
jak zawsze chcesz być pusty to mu pozwól, niech nie odda
trawą pale stresy ziomek bakajoko po co się wkurwiać na zaś
jak masz zioło
ref
czuć oddech na plegarach źle życzy mi ktoś
szponci coś jakiś pajac, wyostrzam swój wzrok
trzeźwo myśleć się staram, choć płonie znów joint
ziom zabitka od rana oo ooo
Random Lyrics
- slug rug - stuck at home lyrics
- motherfucker teresa - abstinence only = child abuse lyrics
- כספ מוב - arthur read - ארתור ריד - ke$ep mob lyrics
- hollyn - a drop in the ocean (acoustic cover) lyrics
- madlib - dirtknock lyrics
- mercy porter - peta luga lyrics
- nicole cash - patience lyrics
- guy tang - quit on us lyrics
- ghostfuneral - (swans) lyrics
- vivaldii - outro lyrics